piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 9



- Dzień dobry Panu. - lekko się ukłoniłam.
- Witam Panią Mizuno. Przepraszam, że zaczyna Pani pracę od niedzieli, ale tak wyszło. Nic nie da się z tym zrobić. Żeby nie tracić czasu, bo czas to pieniądz, przydzielę Pani naszego pracownika, żeby Panią wtajemniczył w techniki szybkiej i efektywnej pracy. Bo on zna się na rzeczy..... I jest po porostu boski! - spokojnie patrzyłam jak tłusty kierownik, rozmarzony opowiada o swoim pracowniku. Można by powiedzieć, że ekscytował się troszeczkę za bardzo. Zwłaszcza w momencie kiedy zaczął opisywać jego wygląd zewnętrzny co się ni jak miało do wydajnej pracy. Czy to możliwe, że ten facet jest.....



Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi gabinetu i znajomy głos.
- Chciał mnie Pan widzieć? - Zaraz... Czy to nie.....
- O! Hirose-chan~ nareszcie przyszedłeś. Jak się dzisiaj czujesz? - dodał robiąc maślane oczka.
- Jaką ma Pan do mnie sprawę? - odpowiedział chłodno, patrząc na mnie jakby próbując mi coś pokazać.
- Tak tak tak. Widzisz tą tu? Jest nowa i nie wygląda na zbyt inteligentną, więc pokaż jej w jakiś łatwy sposób jak ma pracować, żeby nie podpaść. - szybko zrezygnował ze zwracania się do mnie per "Pani". Gruby kierownik spojrzał na mnie niechętnie. Ciekawe czy to dlatego, że jestem kobietą...
- Z przyjemnością - blondyn wyszczerzył się w uśmiechu, a z jego głosu zniknął chłód.

~~~

- Co Ty tu robisz?! Prześladujesz mnie?! Próbujesz uprzykrzyć mi życie? Czemu cały czas za mną chodzisz? - wyrzuciłam z siebie kidy tylko zostaliśmy sami.
A on tylko stał i rozbawiony przyglądał się mi.
- Powiesz coś?! - byłam coraz bardziej zirytowana.
- Ekhem... Nie wiem czy zauważyłaś, ale pracuję tu dłużej od ciebie.. Więc... to raczej ty przyszłaś za mną. - uśmiechnął się złośliwie.
Automatycznie zrobiło mi się głupio, że na niego nawrzeszczałam i stałam się taka próżna.
Po chwili spuściłam wzrok zawstydzona. Blondyn nie przedłużał dłużej tej niezręcznej ciszy i zaczął tłumaczyć co i jak.

Miałam pełnić taką samą funkcję co Hirose. Wykładanie towarów na półki i tak dalej. Spełnienie marzeń! Dostałam firmową koszulkę i własną szafkę w damsko-męskiej szatni. Tak. Dokładnie. Szatnia była tylko jedna. A w dodatku, mówiąc "szatnia" mam na myśli prostokątny pokój z szafkami na przeciwległych ścianach i długiej wąskiej ławeczki biegnącej przez sam środek tego ciasnego pomieszczenia. Widać na czym kierownik postanowił zaoszczędzić.

Praca nie była taka ciężka. Pudła z towarami były dość lekkie, ale za to ich ilość była przytłaczająca. Czy tu nie ma jakiś innych pracowników?! Słowo daję! Aha. No tak. Wszyscy siedzą w składziku... Jednym z dziwniejszych odkryć było to że prawie cały personel był płci pięknej..... jedynym mężczyzną był Hirose... no i kierownik. I czy tylko ja to zauważyłam? Czy tylko mnie to zastanawia? "Mój przewodnik" nie bardzo wygląda jakby się tym przejmował... Właśnie! Co on tu w ogóle robi? No bo przecież ... to chyba.. nie mógł być przypadek ... A nawet jeżeli był... to i tak to wszystko wydaje mi się bardzo dziwne.

Wszystkie nurtujące mnie pytania kłębiły się w mojej głowie skupiając na sobie całą moją uwagę. Nie wiem na jak długo pochłonęły moje myśli, ale nagle wyrwał mnie z nich kobiecy krzyk. Nie był to krzyk przerażenia ani nic z tych rzeczy. To było ostrzeżenie. Rozejrzałam się i spostrzegłam o co chodziło kobiecie.
Nigdy nie sądziłam, że coś takiego może się także przytrafi ć w prawdziwym życiu....

Przy wielkiej kołyszącej się piramidzie z puszek, siedziało dziecko potrząsające półką na której stały produkty. Sytuacja niczym z Amerykańskich filmów.
Bez zastanowienia rzuciłam się, żeby osłonić dziecko swoim ciałem i w tym samym momencie piramida została zburzona, a puszki spadać. Poczułam jak kilka z nich uderza w moje plecy i głowę, a potem poczułam tylko przyjemne ciepło. Odczuwałam pulsujący ból w obitych miejscach. Jeżeli dobrze pójdzie liczba siniaków nie będzie równa ilości puszek. Byłam zaskoczona, że było ich tak mało i że wszystko tak szybko się skończyło. Podniosłam głowę, aby przekonać się czy to naprawdę koniec. Już wiem skąd wzięło się to ciepło i dlaczego tak bardzo nie ucierpiałam. Kolejny raz posłużył mi za tarczę. Po raz kolejny uratował mi skórę... Oczywiście nie umarłabym gdyby tego nie zrobił... ale znowu naraził swoje zdrowie dla mnie.
Hmmm... Już nic z tego nie rozumiem.

Hirose uwolnił mnie spod swojego ciężaru i jednocześnie poderwał do góry tak żebym mogła wstać. Ujął moją twarz w dłonie, spojrzał w oczy. Gorączkowo omiatał moją twarz wzrokiem. Na pewno nie był taki spokojny i opanowany tak jak zawsze....
Po chwili przyciągnął mnie do siebie i mocno objął, gładząc po włosach. Jego ciało dygotało z podenerwowania. Czułam to każdą częścią ciała które stykało się z jego.

Szybko odepchnęłam blondyna od siebie i wróciłam do małego chłopczyka. Biedaczek był przerażony. Szklanki w oczach. Usteczka ułożone w drżącą podkówkę. Lada chwilę miał wybuchnąć płaczem....

Ukucłam przy nim i objęłam szepcząc mu do ucha uspokajająco. Przypadkowo spojrzałam na twarz nadal stojącego obok Hirose. Nie był zadowolony. Ani trochę. Miotał spojrzeniem pioruny patrząc na małego.
Podbiegła do nas jakaś kobieta, która szybko złapała dziecko w objęcia i zaczęła mamrotać coś na kształt podziękowań. Jeszcze upewniłam się czy wszystko rzeczywiście jest w porządku i dołączyłam do sprzątającego Hirose. Nie zwrócił na mnie uwagi.... Nie odzywałam się bo wiedziałam, że to nie jest odpowiednie miejsce na taką rozmowę, która potem mogła z tego wyniknąć.
Odwlekałam ten moment jak najbardziej się dało. Unikałam blondyna jak ognia przez cały dzień. Omijałam miejsca w których się znajdował szerokim łukiem. Cały czas byłam spięta i nie mogłam powstrzymać natłoku myśli w mojej głowie.

Dopiero kiedy wszyscy skończyli pracę, udałam się do szatni dla personelu. Pochłonięta analizą dzisiejszych wydarzeń, weszłam do ciasnego pomieszczenia... w którym nie byłam sama. Konfrontacja musiała kiedyś nastąpić. Prędzej czy później.

Hirose zdejmował roboczą koszulkę stojąc przy jednej z szafek. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a jego spojrzenie wylądowało na mnie. Spanikowana rozglądałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu drogi ucieczki. Jego nagi tors wcale nie pomagał mi się skupić.. Staliśmy tak przez chwilę milcząc. Zrobiło się niezręcznie.
Postanowiłam przerwać tą ciszę.

- O. Dopiero skończyłeś? Myślałam, że jestem ostatnia.
- Tak naprawdę skończyłbym wcześniej gdybyś mnie cały dzień nie unikała. - puścił mi oczko. Ale powiedział to jakoś dziwnie .... tym razem bez uśmiechu... troszkę smutnym głosem... ale z obojętnym wyrazem twarzy.
- No i przecież jestem twoim opiekunem. - kąciki ust uniosły się w nieśmiałym uśmiechu - Muszę ci jeszcze pokazać jak działają prysznice - znacząco poruszał brwiami, a jego wyraz twarzy ponownie się zmienił. Zupełnie jakby to jak się zachowywał wcześniej nie miało miejsca.

Mimo wszystko odetchnęłam z ulgą. Co prawda troszkę martwiła mnie jego zmiana nastrojów... bo może ... zmuszał się żeby wszystko było znowu w normie... Myślałam, że będzie wściekły albo coś w tym stylu. I może rzeczywiście był... tylko dobrze to ukrywał.
Jego uśmiech poprawił mi humor.
- Sądzę, że dam sobie radę, mamo. Ale dzięki za troskę. - uśmiechnęłam się złośliwie. - Kończ się przebierać i wypad!

~~~
- Nie musiałeś na mnie czekać - powiedziałam wychodząc przed budynek.
- Ale chciałem - wytknął do mnie język - Poza tym ktoś musi mi chyba obiad ugotować, no nie? - lekko uniósł trzymaną w rękach skrzynkę pełną warzyw.
- Skąd to masz? - wyszczerzyłam oczy.
- Hmm... od kierownika.
No tak. Przecież Hirose był "specjalny".

Ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- To co sobie "Pan" życzy? - spytałam najbardziej ironicznym tonem na jaki było mnie stać. Ale on nic sobie z tego nie robił.
- Hmm.. No nie wiem, nie wiem... Chyba zdam się na szefa kuchni. - wzruszył ramionami.
- Ugh.. - zaczęłam przeglądać zawartość skrzynki. A tak w ogóle kto powiedział, że będę mu gotować?! Pfff.

Wzięłam się za mycie i krojenie warzy. Ostatecznie postanowiłam je podsmażyć. Nie było mnie już stać na to, żeby wykrzesać z siebie wystarczająco siły, aby zrobić cokolwiek innego.

~~~

- No! Zjadłeś? To możesz już iść do domu.
- Co? Już mnie wyganiasz? Jesteś okropna. - Powiedział robiąc minę smutnego szczeniacza - Nie lubię siedzieć sam w domu..
- Trudno! Nie mam czasu się teraz Tobą zajmować. Chciałam się jeszcze pouczyć do egzaminów. - szukałam wymówek.
- Nie ma sprawy. Możesz się uczyć. Ja usiądę sobie w kącie i w ogóle nie będę ci przeszkadzał. Nawet nie zauważysz, że tu jestem. - Wyszczerzył się i podwinął rękawy koszuli.
- Ja pozmywam.
- Nie nie. Możesz sobie już odpocząć kuchareczko - puścił mi oczko.
Brakło mi sił by w jakikolwiek sposób to skomentować albo zaprotestować, więc po prostu poszłam do salonu i otworzyłam kilka zeszytów, które tam wcześniej zostawiłam. Po chwili dołączył do mnie też blondyn, który wygodnie zasiadł na kanapie i zaczął czytać jakąś książkę, którą najwyraźniej przyniósł ze sobą w torbie.

Ciągle miałam wrażenie, ze czuję na sobie jego spojrzenie, ale kiedy tylko na niego zerkałam, żeby to sprawdzić, zastawałam go wpatrzonego w swoją książkę z niemałą fascynacją wymalowaną na twarzy. Chyba zaczynałam popadać w lekką paranoję. Ten człowiek doprowadzał mnie do szału! Co raz mniej skupiałam się na nauce, a więcej na rozmyślaniu i obserwowaniu tego wkurzającego delikwenta. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się tak późno. Wyjrzałam za okno. Było już ciemno. Zerknęłam na zegar. 23... już 23! Przecież jak wróciłam do domu była dopiero 20.....
Rozejrzałam się po pokoju. Hirose nadal tu był. Leżał na kanapie z otwartą książką, leżącą na jego piersi. Spał. Tak uroczo. Wręcz niczym anioł. Jego twarz była taka łagodna... Nie było na niej ani jednego śladu po jakimkolwiek grymasie albo złośliwym uśmieszku. To niesamowite jak niewinnie niektórzy wyglądają podczas snu.... Szkodnik jeden...

- Hi... - zatrzymałam się w pół słowa. Może jednak nie będę go budzić....?
Podniosłam się z miejsca i chwyciłam za lezący nieopodal koc. To już drugi raz kiedy go przykrywam. Pierwszy był.... wczoraj! A mam wrażenie jakby wydarzyło się to co najmniej parę dni temu. Albo tygodni. Tyle, że parę tygodni temu na pewno nie pozwoliłabym na to żeby znaleźć się w takiej sytuacji. Nie dopuściłabym do tego, żeby jakikolwiek chłopak spał na mojej kanapie, a już tym bardziej bym go nie przykrywała kocykiem, żeby przypadkiem się nie przeziębił. To dziwne jak człowiek może się zmienić przez upływający czas i bieg wydarzeń. Niesamowite, a zarazem przerażające. Ku mojemu niezadowoleniu dochodzę do wniosku, ze pozwoliłam żeby inni mieli zbyt duży wpływ na moje życie. W tak krótkim czasie....

Zgasiłam światło i poszłam na górę. Zmęczeni dawało mi się już w e znaki.
Już leżałam w łóżku gotowa do spania kiedy usłyszałam ten okropny dźwięk. Przerażona szybko schowałam się pod kołdrą. Prawda była taka, że panicznie bałam się burzy, która niestety panowała w tej chwili za oknem. "A czego tu się bać?" - spytałaby większość ludzi.
A ja, chociaż mam tego rodzaju fobię, nie umiałabym tego dokładnie wytłumaczyć. Przeraża mnie ten przeszywający dźwięk. Grzmot. Nawet samo to słowo wywołuje ciarki na ciele i nieprzyjemne uczucie.

Kolejne uderzenie.

Nieświadomie z mojego ściśniętego gardła wydarł się zduszony pisk. Serce dudniło jak szalone. Z zaciśniętych powiek wypływały co chwila łzy. Zwinęłam się w kłębek daremnie próbując zakryć uszy przed następnym przeszywającym dźwiękiem.
Tym razem usłyszałam coś zupełnie innego niż się spodziewałam.

- Yuki?! Wszystko w porządku?! - odezwał się przytłumiony głos.

Chwilę później poczułam jak tracę swoją kryjówkę z kołdry. Nadal nie zmieniałam swojej pozycji. Dłonie przyciśnięte do uszu. Kolana podciągnięte pod klatkę piersiową. Oczy mocno zaciśnięte.
Poczułam jak coś ciepłego ociera moją mokrą twarz. Uchylam powieki i uważnie obserwuję postać, próbując odzyskać ostrość. Hirose. Podniosłam się do siadu, a następnie wstałam żeby nie patrzył na mnie z góry.
- Co ty robisz w moim pok...
TRZASK
Pisk. Przykucnęłam gwałtownie przy łóżku, zwijając się w kulkę. Przez moment nie wiedziałam i nie obchodziło mnie co się dzieje wokół. Poczułam jak jakiś cieplutki materiał opatula moje ciało. Jakiś ruch tuż przy mnie. Kiedy fale dreszczów przeszły, otworzyłam oczy i w tym samym momencie poczułam jak coś ciągnie mnie do tyłu. Straciłam równowagę i wylądowałam na siedzącym za mną blondynie. A dokładniej na jego nogach. Równie dobrze można powiedzieć, że po prostu posadził mnie sobie bokiem na kolanach. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo usłyszałam następne uderzenie pioruna. Objęły mnie dwa silne ramiona i przyciągnęły jeszcze mocniej do siebie.

Czułam się już bezpieczna. Jakby nie było już żadnej burzy. Jakby nie było już niczego. Hirose głaskał mnie uspokajająco po głowie. Kiedy myślał, że już zasnęłam, przechylił się w bok tak, że leżeliśmy w prawie takiej samej pozycji na podłodze. Ja nadal w niego wtulona. On nadal mnie obejmujący. I tak wyszło, że przespaliśmy tak całą noc.

Przed zaśnięciem wspominałam i rozmyślałam o wydarzeniach dzisiejszego dnia. O tym jak Hirose mnie uratował. O tym jak musiał się dzisiaj czuć. O jego zachowaniu w szatni. O tym jak zasnął podczas lektury. O tym jak się mną zajął. Hirose. Hiro..... Hero.... Zaśmiałam się w duchu.
Zabawne... jak jego nazwisko do niego pasuje. Bo rzeczywiście nim jest. moim bohaterem.





Nooo hej miśki :D błagam nie zabijajcie mnie za to, że tak długo mnie nie było TT.TT no i za to, że wstawiłam to marne coś, potocznie nazywane rozdziałem, dopiero teraz...... no i, że to coś wgl powstało.... wiem wiem.... na pewno nie jest to coś na co warto by czekać przez tak długi czas... postaram się bardziej następnym razem więc miejcie trochę cierpliwości :D 

Pozdrawiam dwukropek trzy :3
ta niedobra Mizuno


5 komentarzy:

  1. Ładny rozdzialik i taki kawaii moment z burzą, ale co terminu następny rozdział poproszę w krótszym odstępie czasowym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że to raczej niemożliwe, ale zapytam bo nie widzę oficjalnego zakończenia bloga... ekhem... Będzie tu nowe rozdziały??? To jest cudowne *Q* pochłonełam to w 2 godziny i mam niedosyt. Szukałam wlaśnie czegoś takiego i mi Twoje dzieło spadło z nieba <3 Fajnie by było gdybyś to jakoś zakończyła. Będę zaglądać co jakis czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc jednak ktoś to czyta!!! ヽ(*≧ω≦)ノ Nic nie jest niemożliwe! Właściwie już dawno zaczęłam pisać nowy rozdział z tym, że miałam dość ciężki okres w życiu + szkoła + "praca" (⊙…⊙ ) ... Ale! Zaczęły sie wakacje! Nie mam już wymówki, więc nowe rozdziały powinny pojawić się niedługo (no i juz poszło w sieć to tego nie cofnę) xD Mam nadzieję, że jeszcze troszkę pamiętam jak się pisze i utrzymam ten klimat, który tak bardzo starałam się stworzyć (ღ˘⌣˘ღ) Dziękuje za bardzo piękny i motywujący komentarz (⌒▽⌒)☆ Dzięki Tobie wiem, że mam dla kogo pisać (/ω\)

      Pozdrawiam dwukropek trzy :3
      Mizuno (ΘεΘ;)

      Usuń
  3. Szkoda, że nie zostało to dokończone.

    OdpowiedzUsuń