- Dzień
dobry Panu. - lekko się ukłoniłam.
- Witam
Panią Mizuno. Przepraszam, że zaczyna Pani pracę od niedzieli, ale tak wyszło.
Nic nie da się z tym zrobić. Żeby nie tracić czasu, bo czas to pieniądz,
przydzielę Pani naszego pracownika, żeby Panią wtajemniczył w techniki szybkiej
i efektywnej pracy. Bo on zna się na rzeczy..... I jest po porostu boski! -
spokojnie patrzyłam jak tłusty kierownik, rozmarzony opowiada o swoim
pracowniku. Można by powiedzieć, że ekscytował się troszeczkę za bardzo.
Zwłaszcza w momencie kiedy zaczął opisywać jego wygląd zewnętrzny co się ni jak
miało do wydajnej pracy. Czy to możliwe, że ten facet jest.....
Usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi gabinetu i znajomy głos.
- Chciał
mnie Pan widzieć? - Zaraz... Czy to nie.....
- O! Hirose-chan~
nareszcie przyszedłeś. Jak się dzisiaj czujesz? - dodał robiąc maślane oczka.
- Jaką ma
Pan do mnie sprawę? - odpowiedział chłodno, patrząc na mnie jakby próbując mi
coś pokazać.
- Tak tak
tak. Widzisz tą tu? Jest nowa i nie wygląda na zbyt inteligentną, więc pokaż
jej w jakiś łatwy sposób jak ma pracować, żeby nie podpaść. - szybko
zrezygnował ze zwracania się do mnie per "Pani". Gruby kierownik
spojrzał na mnie niechętnie. Ciekawe czy to dlatego, że jestem kobietą...
- Z
przyjemnością - blondyn wyszczerzył się w uśmiechu, a z jego głosu zniknął
chłód.
~~~
- Co Ty tu
robisz?! Prześladujesz mnie?! Próbujesz uprzykrzyć mi życie? Czemu cały czas za
mną chodzisz? - wyrzuciłam z siebie kidy tylko zostaliśmy sami.
A on tylko
stał i rozbawiony przyglądał się mi.
- Powiesz
coś?! - byłam coraz bardziej zirytowana.
- Ekhem...
Nie wiem czy zauważyłaś, ale pracuję tu dłużej od ciebie.. Więc... to raczej ty
przyszłaś za mną. - uśmiechnął się złośliwie.
Automatycznie
zrobiło mi się głupio, że na niego nawrzeszczałam i stałam się taka próżna.
Po chwili
spuściłam wzrok zawstydzona. Blondyn nie przedłużał dłużej tej niezręcznej
ciszy i zaczął tłumaczyć co i jak.
Miałam
pełnić taką samą funkcję co Hirose. Wykładanie towarów na półki i tak dalej.
Spełnienie marzeń! Dostałam firmową koszulkę i własną szafkę w damsko-męskiej
szatni. Tak. Dokładnie. Szatnia była tylko jedna. A w dodatku, mówiąc
"szatnia" mam na myśli prostokątny pokój z szafkami na przeciwległych
ścianach i długiej wąskiej ławeczki biegnącej przez sam środek tego ciasnego
pomieszczenia. Widać na czym kierownik postanowił zaoszczędzić.
Praca nie
była taka ciężka. Pudła z towarami były dość lekkie, ale za to ich ilość była
przytłaczająca. Czy tu nie ma jakiś innych pracowników?! Słowo daję! Aha. No
tak. Wszyscy siedzą w składziku... Jednym z dziwniejszych odkryć było to że
prawie cały personel był płci pięknej..... jedynym mężczyzną był Hirose... no i
kierownik. I czy tylko ja to zauważyłam? Czy tylko mnie to zastanawia?
"Mój przewodnik" nie bardzo wygląda jakby się tym przejmował...
Właśnie! Co on tu w ogóle robi? No bo przecież ... to chyba.. nie mógł być
przypadek ... A nawet jeżeli był... to i tak to wszystko wydaje mi się bardzo
dziwne.
Wszystkie
nurtujące mnie pytania kłębiły się w mojej głowie skupiając na sobie całą moją
uwagę. Nie wiem na jak długo pochłonęły moje myśli, ale nagle wyrwał mnie z
nich kobiecy krzyk. Nie był to krzyk przerażenia ani nic z tych rzeczy. To było
ostrzeżenie. Rozejrzałam się i spostrzegłam o co chodziło kobiecie.
Nigdy nie
sądziłam, że coś takiego może się także przytrafi ć w prawdziwym życiu....
Przy
wielkiej kołyszącej się piramidzie z puszek, siedziało dziecko potrząsające
półką na której stały produkty. Sytuacja niczym z Amerykańskich filmów.
Bez
zastanowienia rzuciłam się, żeby osłonić dziecko swoim ciałem i w tym samym
momencie piramida została zburzona, a puszki spadać. Poczułam jak kilka z nich
uderza w moje plecy i głowę, a potem poczułam tylko przyjemne ciepło.
Odczuwałam pulsujący ból w obitych miejscach. Jeżeli dobrze pójdzie liczba
siniaków nie będzie równa ilości puszek. Byłam zaskoczona, że było ich tak mało
i że wszystko tak szybko się skończyło. Podniosłam głowę, aby przekonać się czy
to naprawdę koniec. Już wiem skąd wzięło się to ciepło i dlaczego tak bardzo
nie ucierpiałam. Kolejny raz posłużył mi za tarczę. Po raz kolejny uratował mi
skórę... Oczywiście nie umarłabym gdyby tego nie zrobił... ale znowu naraził
swoje zdrowie dla mnie.
Hmmm... Już
nic z tego nie rozumiem.
Hirose
uwolnił mnie spod swojego ciężaru i jednocześnie poderwał do góry tak żebym
mogła wstać. Ujął moją twarz w dłonie, spojrzał w oczy. Gorączkowo omiatał moją
twarz wzrokiem. Na pewno nie był taki spokojny i opanowany tak jak zawsze....
Po chwili
przyciągnął mnie do siebie i mocno objął, gładząc po włosach. Jego ciało
dygotało z podenerwowania. Czułam to każdą częścią ciała które stykało się z
jego.
Szybko
odepchnęłam blondyna od siebie i wróciłam do małego chłopczyka. Biedaczek był
przerażony. Szklanki w oczach. Usteczka ułożone w drżącą podkówkę. Lada chwilę
miał wybuchnąć płaczem....
Ukucłam
przy nim i objęłam szepcząc mu do ucha uspokajająco. Przypadkowo spojrzałam na
twarz nadal stojącego obok Hirose. Nie był zadowolony. Ani trochę. Miotał
spojrzeniem pioruny patrząc na małego.
Podbiegła
do nas jakaś kobieta, która szybko złapała dziecko w objęcia i zaczęła mamrotać
coś na kształt podziękowań. Jeszcze upewniłam się czy wszystko rzeczywiście
jest w porządku i dołączyłam do sprzątającego Hirose. Nie zwrócił na mnie
uwagi.... Nie odzywałam się bo wiedziałam, że to nie jest odpowiednie miejsce
na taką rozmowę, która potem mogła z tego wyniknąć.
Odwlekałam
ten moment jak najbardziej się dało. Unikałam blondyna jak ognia przez cały
dzień. Omijałam miejsca w których się znajdował szerokim łukiem. Cały czas
byłam spięta i nie mogłam powstrzymać natłoku myśli w mojej głowie.
Dopiero
kiedy wszyscy skończyli pracę, udałam się do szatni dla personelu. Pochłonięta
analizą dzisiejszych wydarzeń, weszłam do ciasnego pomieszczenia... w którym
nie byłam sama. Konfrontacja musiała kiedyś nastąpić. Prędzej czy później.
Hirose
zdejmował roboczą koszulkę stojąc przy jednej z szafek. Drzwi zamknęły się z
trzaskiem, a jego spojrzenie wylądowało na mnie. Spanikowana rozglądałam się po
pomieszczeniu w poszukiwaniu drogi ucieczki. Jego nagi tors wcale nie pomagał
mi się skupić.. Staliśmy tak przez chwilę milcząc. Zrobiło się niezręcznie.
Postanowiłam
przerwać tą ciszę.
- O.
Dopiero skończyłeś? Myślałam, że jestem ostatnia.
- Tak
naprawdę skończyłbym wcześniej gdybyś mnie cały dzień nie unikała. - puścił mi
oczko. Ale powiedział to jakoś dziwnie .... tym razem bez uśmiechu... troszkę
smutnym głosem... ale z obojętnym wyrazem twarzy.
- No i
przecież jestem twoim opiekunem. - kąciki ust uniosły się w nieśmiałym uśmiechu
- Muszę ci jeszcze pokazać jak działają prysznice - znacząco poruszał brwiami,
a jego wyraz twarzy ponownie się zmienił. Zupełnie jakby to jak się zachowywał
wcześniej nie miało miejsca.
Mimo
wszystko odetchnęłam z ulgą. Co prawda troszkę martwiła mnie jego zmiana
nastrojów... bo może ... zmuszał się żeby wszystko było znowu w normie...
Myślałam, że będzie wściekły albo coś w tym stylu. I może rzeczywiście był...
tylko dobrze to ukrywał.
Jego
uśmiech poprawił mi humor.
- Sądzę, że
dam sobie radę, mamo. Ale dzięki za troskę. - uśmiechnęłam się złośliwie. -
Kończ się przebierać i wypad!
~~~
- Nie
musiałeś na mnie czekać - powiedziałam wychodząc przed budynek.
- Ale
chciałem - wytknął do mnie język - Poza tym ktoś musi mi chyba obiad ugotować,
no nie? - lekko uniósł trzymaną w rękach skrzynkę pełną warzyw.
- Skąd to
masz? - wyszczerzyłam oczy.
- Hmm... od
kierownika.
No tak.
Przecież Hirose był "specjalny".
Ruszyliśmy
w stronę mojego domu.
- To co
sobie "Pan" życzy? - spytałam najbardziej ironicznym tonem na jaki
było mnie stać. Ale on nic sobie z tego nie robił.
- Hmm.. No
nie wiem, nie wiem... Chyba zdam się na szefa kuchni. - wzruszył ramionami.
- Ugh.. -
zaczęłam przeglądać zawartość skrzynki. A tak w ogóle kto powiedział, że będę
mu gotować?! Pfff.
Wzięłam się
za mycie i krojenie warzy. Ostatecznie postanowiłam je podsmażyć. Nie było mnie
już stać na to, żeby wykrzesać z siebie wystarczająco siły, aby zrobić
cokolwiek innego.
~~~
- No!
Zjadłeś? To możesz już iść do domu.
- Co? Już
mnie wyganiasz? Jesteś okropna. - Powiedział robiąc minę smutnego szczeniacza -
Nie lubię siedzieć sam w domu..
- Trudno!
Nie mam czasu się teraz Tobą zajmować. Chciałam się jeszcze pouczyć do
egzaminów. - szukałam wymówek.
- Nie ma
sprawy. Możesz się uczyć. Ja usiądę sobie w kącie i w ogóle nie będę ci
przeszkadzał. Nawet nie zauważysz, że tu jestem. - Wyszczerzył się i podwinął
rękawy koszuli.
- Ja
pozmywam.
- Nie nie.
Możesz sobie już odpocząć kuchareczko - puścił mi oczko.
Brakło mi
sił by w jakikolwiek sposób to skomentować albo zaprotestować, więc po prostu
poszłam do salonu i otworzyłam kilka zeszytów, które tam wcześniej zostawiłam.
Po chwili dołączył do mnie też blondyn, który wygodnie zasiadł na kanapie i
zaczął czytać jakąś książkę, którą najwyraźniej przyniósł ze sobą w torbie.
Ciągle
miałam wrażenie, ze czuję na sobie jego spojrzenie, ale kiedy tylko na niego
zerkałam, żeby to sprawdzić, zastawałam go wpatrzonego w swoją książkę z
niemałą fascynacją wymalowaną na twarzy. Chyba zaczynałam popadać w lekką
paranoję. Ten człowiek doprowadzał mnie do szału! Co raz mniej skupiałam się na
nauce, a więcej na rozmyślaniu i obserwowaniu tego wkurzającego delikwenta.
Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się tak późno. Wyjrzałam za okno. Było już ciemno.
Zerknęłam na zegar. 23... już 23! Przecież jak wróciłam do domu była dopiero
20.....
Rozejrzałam
się po pokoju. Hirose nadal tu był. Leżał na kanapie z otwartą książką, leżącą
na jego piersi. Spał. Tak uroczo. Wręcz niczym anioł. Jego twarz była taka
łagodna... Nie było na niej ani jednego śladu po jakimkolwiek grymasie albo
złośliwym uśmieszku. To niesamowite jak niewinnie niektórzy wyglądają podczas
snu.... Szkodnik jeden...
- Hi... -
zatrzymałam się w pół słowa. Może jednak nie będę go budzić....?
Podniosłam
się z miejsca i chwyciłam za lezący nieopodal koc. To już drugi raz kiedy go przykrywam.
Pierwszy był.... wczoraj! A mam wrażenie jakby wydarzyło się to co najmniej
parę dni temu. Albo tygodni. Tyle, że parę tygodni temu na pewno nie pozwoliłabym
na to żeby znaleźć się w takiej sytuacji. Nie dopuściłabym do tego, żeby
jakikolwiek chłopak spał na mojej kanapie, a już tym bardziej bym go nie
przykrywała kocykiem, żeby przypadkiem się nie przeziębił. To dziwne jak
człowiek może się zmienić przez upływający czas i bieg wydarzeń. Niesamowite, a
zarazem przerażające. Ku mojemu niezadowoleniu dochodzę do wniosku, ze
pozwoliłam żeby inni mieli zbyt duży wpływ na moje życie. W tak krótkim
czasie....
Zgasiłam
światło i poszłam na górę. Zmęczeni dawało mi się już w e znaki.
Już leżałam
w łóżku gotowa do spania kiedy usłyszałam ten okropny dźwięk. Przerażona szybko
schowałam się pod kołdrą. Prawda była taka, że panicznie bałam się burzy, która
niestety panowała w tej chwili za oknem. "A czego tu się bać?" -
spytałaby większość ludzi.
A ja,
chociaż mam tego rodzaju fobię, nie umiałabym tego dokładnie wytłumaczyć.
Przeraża mnie ten przeszywający dźwięk. Grzmot. Nawet samo to słowo wywołuje
ciarki na ciele i nieprzyjemne uczucie.
Kolejne
uderzenie.
Nieświadomie
z mojego ściśniętego gardła wydarł się zduszony pisk. Serce dudniło jak
szalone. Z zaciśniętych powiek wypływały co chwila łzy. Zwinęłam się w kłębek
daremnie próbując zakryć uszy przed następnym przeszywającym dźwiękiem.
Tym razem
usłyszałam coś zupełnie innego niż się spodziewałam.
- Yuki?!
Wszystko w porządku?! - odezwał się przytłumiony głos.
Chwilę
później poczułam jak tracę swoją kryjówkę z kołdry. Nadal nie zmieniałam swojej
pozycji. Dłonie przyciśnięte do uszu. Kolana podciągnięte pod klatkę piersiową.
Oczy mocno zaciśnięte.
Poczułam
jak coś ciepłego ociera moją mokrą twarz. Uchylam powieki i uważnie obserwuję
postać, próbując odzyskać ostrość. Hirose. Podniosłam się do siadu, a następnie
wstałam żeby nie patrzył na mnie z góry.
- Co ty robisz
w moim pok...
TRZASK
Pisk.
Przykucnęłam gwałtownie przy łóżku, zwijając się w kulkę. Przez moment nie
wiedziałam i nie obchodziło mnie co się dzieje wokół. Poczułam jak jakiś
cieplutki materiał opatula moje ciało. Jakiś ruch tuż przy mnie. Kiedy fale dreszczów
przeszły, otworzyłam oczy i w tym samym momencie poczułam jak coś ciągnie mnie
do tyłu. Straciłam równowagę i wylądowałam na siedzącym za mną blondynie. A
dokładniej na jego nogach. Równie dobrze można powiedzieć, że po prostu
posadził mnie sobie bokiem na kolanach. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo
usłyszałam następne uderzenie pioruna. Objęły mnie dwa silne ramiona i
przyciągnęły jeszcze mocniej do siebie.
Czułam się
już bezpieczna. Jakby nie było już żadnej burzy. Jakby nie było już niczego.
Hirose głaskał mnie uspokajająco po głowie. Kiedy myślał, że już zasnęłam,
przechylił się w bok tak, że leżeliśmy w prawie takiej samej pozycji na
podłodze. Ja nadal w niego wtulona. On nadal mnie obejmujący. I tak wyszło, że
przespaliśmy tak całą noc.
Przed
zaśnięciem wspominałam i rozmyślałam o wydarzeniach dzisiejszego dnia. O tym
jak Hirose mnie uratował. O tym jak musiał się dzisiaj czuć. O jego zachowaniu
w szatni. O tym jak zasnął podczas lektury. O tym jak się mną zajął. Hirose.
Hiro..... Hero.... Zaśmiałam się w duchu.
Zabawne...
jak jego nazwisko do niego pasuje. Bo rzeczywiście nim jest. moim bohaterem.
Nooo hej miśki :D błagam nie zabijajcie mnie za to, że tak długo mnie nie było TT.TT no i za to, że wstawiłam to marne coś, potocznie nazywane rozdziałem, dopiero teraz...... no i, że to coś wgl powstało.... wiem wiem.... na pewno nie jest to coś na co warto by czekać przez tak długi czas... postaram się bardziej następnym razem więc miejcie trochę cierpliwości :D
Pozdrawiam dwukropek trzy :3
ta niedobra Mizuno
Ładny rozdzialik i taki kawaii moment z burzą, ale co terminu następny rozdział poproszę w krótszym odstępie czasowym ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że to raczej niemożliwe, ale zapytam bo nie widzę oficjalnego zakończenia bloga... ekhem... Będzie tu nowe rozdziały??? To jest cudowne *Q* pochłonełam to w 2 godziny i mam niedosyt. Szukałam wlaśnie czegoś takiego i mi Twoje dzieło spadło z nieba <3 Fajnie by było gdybyś to jakoś zakończyła. Będę zaglądać co jakis czas ;)
OdpowiedzUsuńWięc jednak ktoś to czyta!!! ヽ(*≧ω≦)ノ Nic nie jest niemożliwe! Właściwie już dawno zaczęłam pisać nowy rozdział z tym, że miałam dość ciężki okres w życiu + szkoła + "praca" (⊙…⊙ ) ... Ale! Zaczęły sie wakacje! Nie mam już wymówki, więc nowe rozdziały powinny pojawić się niedługo (no i juz poszło w sieć to tego nie cofnę) xD Mam nadzieję, że jeszcze troszkę pamiętam jak się pisze i utrzymam ten klimat, który tak bardzo starałam się stworzyć (ღ˘⌣˘ღ) Dziękuje za bardzo piękny i motywujący komentarz (⌒▽⌒)☆ Dzięki Tobie wiem, że mam dla kogo pisać (/ω\)
UsuńPozdrawiam dwukropek trzy :3
Mizuno (ΘεΘ;)
Szkoda, że nie zostało to dokończone.
OdpowiedzUsuńProszę o dokończenie :]
OdpowiedzUsuń