środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 7



- Jakie tortury przygotowałeś dla mnie dzisiaj? – spytałam złośliwie.
- Czy nie chciałaś przypadkiem spytać: „Jakie są twoje życzenia, Panie?” – poprawił mnie kłaniając się  tak jak robią to służące. Działał mi na nerwy.
- No właśnie to – z trudem zachowałam kamienną twarz – Ale nie można życzyć sobie czegoś w stylu „chciałbym więcej życzeń” – dodałam zadowolona, że go przechytrzyłam. Spojrzał na mnie pobłażliwie.
- Pierwsze życzenie: „ Chciałbym MÓC życzyć sobie więcej życzeń” – z rozbawieniem patrzył jak mina mi zrzedła. Cholera!
- Drugie życzenie jest oczywiste: „ Chcę mieć więcej życzeń.” – i pozamiatane.
Nie mogę w to uwierzyć. Przechytrzył mnie! Oszukał! I w dodatku ten triumfalny uśmieszek! Zaraz zedrę mu go z tej buźki!
- Mizuno opanuj rządzę mordu. Nie gram wbrew regułom – usprawiedliwił się.
- Zapamiętam to sobie! – burknęłam mocno wpieniona. Przekręciłam klucz w zamku. Był piękny dzień. Idealny na moją egzekucję. Wcale mi się to nie podobało, że muszę usługiwać temu typkowi przez cały dzień.
- Lubisz spacery? – wyrwał mnie z obmyślania planu zemsty.
- Hm? A spacery?? No lubię. – lekko się uśmiechnął i ruszył w stronę jezdni. Poczekał aż znajdę się przy nim, a następnie udaliśmy się w stronę pobliskiego parku.
- Wiesz … jak nie chcesz to nie musisz tego robić. – zaśmiał się z siebie – Heh, daję ci tak jakby ostatnią możliwość ucieczki – powiedział smutny po jakiś 10 przespacerowanych minutach.
Cała moja złość nagle wyparowała. Zerknęłam na niego kątem oka. Albo jest cholernie dobrym aktorem albo…  
Pokręciłam głową, delikatnie się uśmiechając.
- To nie tak, że mnie do tego zmusiłeś – w jego oczach pojawiły się iskierki, a twarz wyglądała tak łagodnie jakby należała do anioła. Nagle pojawił się na niej złośliwy grymas.
- Ty to jednak jesteś masochistką Yuki.
- CO?! – zepsuł taką piękną chwilę. Znowu się wygłupiłam i dałam się nabrać.
- Nienawidzę Cię! Obyś spłonął w piekl…. – zamarłam kiedy zobaczyłam kto znajduje się przed moimi oczami. Szybko złapałam Hirose za dłoń i pociągnęłam za pobliskie drzewo, żeby się ukryć. Wytrzeszczył w zdziwieniu oczy i uważnie mi się przyglądał, kiedy ja sprawdzałam czy któryś z nich mnie nie zauważył.

- Co się stało?
- Chłopaki tam są. Dobrze że nas nie zauważyli. – odetchnęłam z ulgą.
- Czemu? – dopytywał blondyn.
- Bo.. bo … to by dziwnie wyglądało gdyby spotkali nas…. razem.  – trochę się zmieszałam. To nawet dziwnie brzmiało.

Coś zmieniło się w wyrazie twarzy Hirose. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej, bo ważniejsze było dla mnie w tej chwili to, że grupka zmierzała w naszą stronę. Spanikowana jeszcze mocniej przywarłam plecami do drzewa. Blondyn natychmiast zareagował. Jedną rękę  oparł o konar przy mojej twarzy, a drugą ją ujął. Serce próbowało wyrwać się z mojej klatki piersiowej, a policzki ozdobił rumieniec. Rytm serca przyspieszył jeszcze bardziej, kiedy Hirose zbliżył swoje usta do moich. Z daleka wyglądało to tak jakby mnie całował, a mojej twarzy nie było widać. Tylko my dwoje wiedzieliśmy co się tak naprawdę działo. I jeszcze to jego spojrzenie. Nieskazitelna cera. Głębia oczu…. On robił to specjalnie!

Kiedy udało mi się uwolnić z utrzymującego napięcie kontaktu krokowego, kątem oka zauważyłam jak chłopcy stanęli dokładnie za blondynem. Błagam, żeby go nie rozpoznali. Błagam. Błagam.

- Heeej Hiroseeee! To ty?! – rozpoznałam głos Kimury w oddali. Cholera!
- Proszę. Proszę. Proszę. – szeptałam błagalnie.
- Ale masz nazywać mnie po imieniu. Przećwicz teraz.*- szepnął równie cicho. Zamurował mnie. Już chyba po raz setny dzisiaj i pewnie nie ostatni. Czekał nie odwracając się do zbliżających się chłopców. Czekał na wykonanie polecenia. A ja oczywiście czerwona jak burak.
- Taka…Taka..shi.. – wyjąkałam.
- Chyba nie dosłyszałem. – Byli coraz bliżej.
- …Taka..shi….Taka.shi…proszę..- analizowałam strukturę guzika jego lekko rozpiętej koszuli, żeby tylko nie napotkać jego spojrzenia.

Ten usłyszawszy to co chciał, przycisnął moją głowę do swojej klatki piersiowej tak że całą twarz miałam ponownie ukrytą. Moje dłonie wylądowały na torsie Hirose (dop. zazdroszczę ^^) a pod palcami czułam równie mocno pracujące serce co moje. Zapach świetnych perfum wypełniał płuca i porządnie mieszał w głowie. Bliskość sprawiała, że kolana stawały się nienaturalnie miękkie, przez co nie czułam się komfortowo.
Patrzył na drużynę groźnym spojrzeniem. Pewnie co po niektórzy zrozumieli aluzję i przekonali tych mniej rozgarniętych do odwrotu. Po paru chwilach znowu byłam wolna.

- Lepiej chodźmy gdzieś indziej – uśmiechnął się uroczo i chwycił moją dłoń ciągnąc za sobą. Nawet nie miałam siły wyrwać reki, więc pozwoliłam się prowadzić „wybawcy”. Jeżeli takie sytuacje będą się częściej powtarzać to nie wiem czy moje serce to wytrzyma.


###


- Głodna? Bo wiem gdzie robią przepyszne naleśniki – zaproponował w wyraźnie lepszym humorze niż zwykle.
- Ymhym.. – wydukałam nadal zamroczona. Coś jest dzisiaj ze mną nie tak. Nie zachowuję się tak jak zwykle.

Rzeczywiście naleśniki były bardzo smaczne. Oczywiście „pan uparty” zapłacił, chociaż upierałam się, że nie potrzebuję żeby ktokolwiek za mnie płacił. Dużo rozmawialiśmy o istotnych sprawach i tych mniej. Wydawało mi się jakbym dopiero dzisiaj poznała Hirose. Brałam go za zupełnie inną osobę. Ale i tak się przy nim do tego nie przyznam…

###

- Gdzie teraz proponujesz?- spytał kiedy szliśmy przy brzegu rzeki. Dodatkowo zachód słońca nadawał niebu czerwono-pomarańczowej barwy, co większość romantyczek mogłyby uznać za idealną scenerię.
- Ja mam wybrać? Cóż za niespodzianka. – odpowiedziałam troszkę złośliwie – A może tam? – wskazałam palcem opustoszały plac zabaw. Zgodził się. Chwile się powygłupialiśmy. Czyli głównie Hirose bujał mnie na huśtawce chociaż krzyczałam żeby przestał albo mnie przedrzeźniał. Na niego nie ma rady.

Momentalnie zrobiło się ciemno i chłodno, a chwilę później zaczął padać deszcz. Nie. Padać to zbyt delikatne słowo. Lało jak z cebra. Schowaliśmy się pod daszek pobliskiego kiosku cali mokrzy.

- Chyba prędko nie przestanie. – Zamyślił się chwilę. – Mój dom jest całkiem niedaleko, więc tam możemy się wysuszyć. –Nie obeszło się bez rumieńców, ale zgodziłam się przekonana argumentem „Po pierwsze primo: Przeziębisz się! Po drugie primo: Takie jest moje życzenie!”
Biegliśmy do wielkiego apartamentowca jakieś 5 minut.

- Jest ktoś w domu? – Spytałam z nadzieją że nie będę z nim sam na sam. W jego domu. W jego pustym domu. Sam na sam. Z nim.
- Mieszkam sam od gimnazjum – skwitował bezbarwnie. Jestem w dupie.
- Coś się stało? – drążyłam temat.
- To długa historia. Może kiedy indziej ci opowiem. – uśmiechnął się smutno.

Blondyn otworzył drzwi wejściowe, a moim oczom ukazało się ogromne, nowoczesne mieszkanie. Wszystko starannie poukładane i wysprzątane. Wcale nie wyglądało na mieszkanie nastoletniego chłopaka. Hirose od razu udał się po ręcznik i suche ubranie dla mnie.

- Tam jest łazienka. Jak będziesz potrzebować żeby ktoś ci umył plecy to krzycz. – uśmiechnął się zalotnie poruszając brwiami w górę i w dół.

Zrobiłam oburzoną minę i powędrowałam do wskazanego pomieszczenia. Tutaj też było nieskazitelnie czysto. Kim on kurde jest?

Wzięłam prysznic i ubrałam białą koszulkę i spodenki, które mi dał. Mokre włosy zostawiały ślady kiedy tylko dotykały powierzchni zbyt dużego ubrania.

Otworzyłam drzwi do łazienki przed którymi czekał Hirose.. Wszystko byłoby w porządku gdyby … nie stał tam bez koszuli!

- Skończyłaś? – zapytał niewinnie. Czerwona jak burak uciekłam wzrokiem w bok, Żeby tylko nie patrzeć na jego dobrze umięśnione ciało.
- Yymmhym… - wydukałam.
- No to… wiesz.. chciałem też skorzystać z łazienki – delikatnie dał mi do zrozumienia, że mam się odsunąć.
- A! Tak tak! – pośpiesznie wyszłam z przejścia – I nie łaź taki rozebrany kiedy nie jesteś sam w domu! –

Blondyn zachichotał i rzucił wchodząc do pomieszczenia – Trafisz do salonu czy mam cię zaprowadzić? – zatrzymał się. Spojrzałam na niego spode łba. Znowu się zaśmiał. – Rozgość się.

Tak też zrobiłam. Udałam się do pokoju dziennego, który oddzielony było od kuchni  długim białym blatem.. Generalnie w całym mieszkaniu przeważała czerń i biel. Nie mówię, że to nie ładnie wygląda tylko, po prostu … tak jakoś … pusto. Zupełnie jak u mnie po wyjeździe cioci… Podeszłam do stolika na którym leżała jakaś kartka. Wiem że nie powinnam, ale zajrzałam do środka. Zobaczyłam życzenia urodzinowe dla…  Hirose! Z dzisiejsza datą!! To musi znaczyć że ma dzisiaj urodziny… nic o tym nie wiedziałam O.o.
Postanowiłam dalej zwiedzać nieodkryte zakątki jego mieszkania. I kiedy trzymałam już rękę na klamce otwierającej wrota do tajemniczego pokoju ….

- Nie powinnaś wchodzić do pokoju chłopaka tak po prostu. Zwłaszcza, że nikogo innego nie ma w mieszkaniu – uśmiechnął się zalotnie – No chyba że bardzo chcesz… ale licz się z konsekwencjami – szepnął do mojego ucha kiedy nalazł się wystarczająco blisko. To była jego sypialnia?! Głośno przełknęłam ślinę.
- Możesz zapiąć koszulę do końca? – Popatrzył zaskoczony.
- A co przeszkadza ci to? – spytał z niewinną minką wskazując trzy ostatnie guziki, które jako jedyne były zapięte. Spojrzałam na niego znacząco. Prychnął i zrobił to o co go prosiłam.
Wróciliśmy do salonu i usiadłam na kanapie przed sporym telewizorem.
- Chcesz coś do picia? Albo do jedzenia? – spytał z kuchni
- Wodę poproszę – odkrzyknęłam.
- A może chcesz obejrzeć jakiś film? – sugerował stawiając szklanki na stoliku.
- A ty chcesz? – odbiłam pytanie. W końcu są jego urodziny. Chociaż do końca dnia będę dla niego miła.

Na jego twarzy wymalowane było zaskoczenie, ale po ponownym zlustrowaniu mej twarzy, zdziwienie zastąpił uroczy uśmiech od którego zrobiło mi się gorąco. Pokiwał uradowany głową.

- Ale ty wybierasz jaki. – wytknął język. Wybuchliśmy śmiechem.

Padło na jakąś obyczajówkę. Gdzieś tak pod koniec filmu, zrobiłam się bardzo senna. Zerknęłam na chłopaka, który już smacznie spał. Wyglądał dosłownie jak aniołek. Pff… i nawet nie zdążyłam złożyć mu życzeń urodzinowych. Rozejrzałam się po pokoju. Na fotelu znajdował się kocyk. Wzięłam go i klęcząc jednym kolanem na kanapie, nachyliłam się nad Hirose  żeby go przykryć. Kiedy to zrobiłam, chłopak sennie otworzył oczy, a kiedy zrozumiał co się dzieje, uśmiechnął się, chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie. Takiej sytuacji się nie spodziewałam. Leżałam na blondynie, a między naszymi ciałami leżał wcześniej wspomniany kocyk. Pośpiesznie próbowałam się podnieść, lecz nieskutecznie bo Hirose przekręcił się tak, że teraz to on znajdował się nade mną. Przestraszona w ogóle się nie ruszałam. Całkowicie sparaliżowana. Chwilę przyglądał mi się, opierając ręce o kanapę, a moja głowa znajdowała się między nimi. Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Odruchowo mocno zacisnęłam powieki, przygotowywując się na to co miało się właśnie stać. Co? Poczułam jak jego wargi dotknęły mojego czoła, a później zostałam uwolniona z spod ciężaru jego ciała. W miejscach gdzie wcześniej stykały się nasze ciała czułam przyjemne mrowienie. Poprawił koc którym byłam przykryta i poszedł jakby nigdy nic do kuchni.

Ja już sama nie wiem co się ze mną dzieje. Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej jakbym dostała w twarz. Serce bije jak oszalałe. Strasznie mi gorąco, dodatkowy koc nie  jest wcale potrzebny. Zastanawiam się co by się stało gdyby on mnie jednak po… całował. I do tego to dziwne uczucie jakbym cały czas się czymś stresowała (motylki w brzuchu ^^).

- Yuki. Mam kolejne życzenie.
- Hmm? – powoli podniosłam się z kanapy.
- Chcę zjeść coś co mi ugotujesz. – powiedział kiedy kucnął przy mnie.
Troszkę pomarudziłam, ale zgodziłam się.
- Ale masz nie podglądać – ostrzegłam grożąc palcem. W odpowiedzi rysował dłonią , nie widzialną aureolę nad swoją głową. 

Upiekłam małe ciasto, które ozdobiłam owocami. Nie był to jakiś mega wspaniały tort, ale powinien wystarczyć. Rozpuszczoną czekoladą napisałam „Wszystkiego Najlepszego” i uznałam że dzieło gotowe.  Szkoda tlko ze nie mam żadnych świeszek przy sobie. Kurcze pewnie zostawiłam w innej kosmetyczce. -.- Dobra coś jest ze mną bardzo nie tak. Do tego stopnia, że sama sobie opowiadam suchary w myślach.
…. To na pewno wina tego diabła z aureolą.

Wzięłam ciasto i podeszłam do siedzącego tyłem Hirose.

- Ekhemm.. Wszystkiego najlepszego – wymruczałam cicho z uśmiechem.

Odwrócił się i oczy prawie wyszły mu z orbit. Szybko się podniósł i podszedł do mnie.

- Skąd wiedziałaś?? – jego wyraz twarzy był bezcenny.

- Z kartki- wskazałam na stolik brodą.

Patrzył na mnie tak czule i był taki szczęśliwy. I nagle. Pufff. Zgasło światło. Zarówka się spaliła. To jednak nie przeszkodziło blondynowi, żeby przyciągnąć mnie do siebie tak że byłam zmuszona trzymać ciasto za jego plecami, tak jakby go obejmując. Oplótł mnie mocno rękoma i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. Jego nadal wilgotne włosy łaskotały mnie.
Zaczęłam się lekko wykręcać na co ten tylko szepnął – Nie wierć się bo zniszczysz ciasto. – Przestałam. Nie była to zbyt komfortowa pozycja, bo musiałam stać na palcach, ale nieważne.

- Dziękuję – szepnął szczęśliwy. Zrobiło mi się ciepło na łomoczącym serduszku. Dzisiaj był taki inny niż zwykle. Chyba nie jest taki zły…

- Wszystkiego najlepszego – powtórzyłam z twarzą wtuloną w jego ramię. Jeszcze ciszej szepnęłam – Takashi.



*W Japonii, po imieniu przeważnie mówią do siebie osoby które są ze sobą blisko, ale nie zawsze tak jest.


Hej ludzie sorki, że tak długo nie wstawaiłam, ale szkoła.....nie łatwa sprawa ;) Mam nadzieję ze ten rozdział się spodoba i chociaż trochę wynagrodzi tyle czekania. Za wszystkie błędy przepraszam. :D O i póki pamiętam, chciałam wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku i żeby ten był dużooooo lepszy od porzedniego :* O i pozdrawiam wszystkich czytelników ^^
I oczywiście będę wdzieczna jeśli pojawią sie jakieś komentarze :) z góry za nie dziekuję <3 

Jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego ;)
Mizuno :3





3 komentarze:

  1. Oj tak, wynagrodzil czekanie. Musze przyznac, ze to chyba twoj najlepszy rozdzial, jak do tej pory, oby bylo ich takich wiecej :P Tak spokojnie i plynnie sie go czytalo, ta przerwa dobrze na Ciebie wplynela. Mam nadzieje, ze uczucie pomiedzy Hirose i Yuki sie szybko rozwinie, ale mam rowniez nadzieje na rozne zwroty akcji z udzialem innych czlonkow grupy :) Wenyyyyy !

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Mam nadzieję, że uczucie między nimi szybko się rozwinie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No witam :)
    Pochłonęłam wszystkie rozdziały na raz i zastanawiam się, gdzie kolejny! Przecież już jest marzec!!! Lepiej się w sobie zepnij, bo mi się to srdecznie nie podoba! :D
    Powiem ci, że o ile nienawidzę tematów sportu itd., romnas rozwijasz naprawdę dobrze i wszystko jest mocno utrzymane w atmosferze anime, co mile się czyta. Chociaż niekiedy jest to przesadzone. Jestem zwolenniczką tego, że nie powinno się wtrącać słów obcojęzycznych do opowiadań. Moim zdaniem po prostu źle się to czyta i odbiera spójności. Niemniej twój język i styl poprawia się z każdym rozdziałem, co naprawdę widać :) Oby tak dalej! Z niecierpliwością czekam na następną część. Hirose jest cudowny!

    Jeśli nie jest to problemem, wpadnij na mojego bloga. Również piszę i wydaje się, że moje opowiadanie (również romnas ;) ) powinno ci przypaść do gustu. Mile widziana krytyka (pochwała też oczywiście! xD ) http://rika-yoshioka-stories.blogspot.com/

    weny życzę i pisz, pisz, pisz!

    OdpowiedzUsuń