Przepraszam, przepraszam. Wiem, że dawno nie dodawałam, ale tak jakoś wyszło :D w każdym razie, miłej lektury. :D
Hirose, naprawdę nie mogę uwierzyć, że przetrwałeś piekielne starcie z Mizuno. Minął już tydzień, a ja nadal jestem pod wrażeniem.
Wyglądaliście jak dwa demony. Myślałem, że zaraz rozniesiecie to boisko w drobny
pył. Za nic w świecie nie chciałbym grać z naszą trenerką.
-No wiesz co? Jak możesz tak o mnie mówić, Adachi? Chyba
muszę zmienić ci program treningu skoro nie czujesz się na siłach grać z
dziewczyną – powiedziałam złośliwie – CO TY NA TO?
Po pięciosekundowej pauzie, na jego twarzy zagościł
uwodzicielski uśmiech – Jeżeli w ten sposób sprawię, że będziesz o mnie myślała
dzisiejszego wieczoru, to jestem bardziej niż chętny.
Zbliżył się do mnie i patrząc mi w oczy schylił się po piłkę,
leżącą koło moich stóp. Przechodząc obok, poczułam jak chuchnął mi w kark,
gdzie od razu dostałam gęsiej skórki. Okrążył mnie, aby za chwilę rzucić na
kosz, znajdujący się na mojej pierwszej. Stałam jak sparaliżowana, a na
policzki wstąpiły lekkie rumieńce. Nie odebrałam tego jako jeden z tych
oklepanych tekstów na podryw. W ustach Adachiego zabrzmiało to bardzo uroczo.
Ale nie jak szczeniaczek. Bardziej jak … Właściwie to nie wiem jak to opisać.
Zaraz .. co ja robię? Przecież powinnam go skarcić albo chociaż zwrócić uwagę, zaprotestować…
To wszystko przez te jego oczy.
- A cóż to? Czyżbyś się zarumieniła, Mizuno? – Hirose
szepnął tak cicho, żebym tylko ja mogła to usłyszeć. Szybko sprowadził mnie na ziemię.
Już głośniej powiedział – Mizuno chyba nie powinnaś się tak przemęczać, bo się
rozchorujesz. Patrz, już masz wypieki od gorączki. Zaprowadzę cię do
pielęgniarki.
- Mizuno-sempai nic ci nie jest? – przybiegł Izumi i reszta
chłopaków.
- Nic mi nie jest – odpowiedziałam patrząc na Hirose – pójdę
tylko do łazienki obmyć twarz.
- Nie mogę ci na to pozwolić – schylił się i po chwili już
byłam w jego ramionach, niesiona w stronę wyjścia.
- Co ty robisz? Postaw mnie na ziemie! Mogę sama iść! –
próbowałam się wyrwać, ale jego ręce były za silne.
- Sama na pewno nie pójdziesz do pielęgniarki, a poza tym…
możesz ZASŁABNĄĆ – powiedział puszczając mi oczko połączone z zawadiackim
uśmiechem. Z za jego pleców widziałam zmartwionych, zaskoczonych i oburzonych
członków drużyny. Słyszałam jeszcze skargi typu: -Ja też mogłem ją tam zaprowadzić.
Cholerny cwaniak.
~~~
Hirose posadził mnie na łóżku w gabinecie nieobecnej pielęgniarki.
- Po co to zrobiłeś? Przecież nie jestem tak naprawdę chora.
- Ale do łazienki nie mógłbym z tobą iść.- odpowiedział
jakby to nie był nic wielkiego. Zatkało mnie.
- A tak poza tym, to nie wiedziałem, ze ty się tak ślicznie
rumienisz.
- Co? – ponownie spaliłam buraka.
- To jest to o czym mówiłem – palcem podniósł moją brodę,
bym spojrzała w jego niesamowite, błękitne oczy.
- Sprawię, że docenisz i odwdzięczysz się za moja pomoc.
- Pomoc? – spytałam drwiąco, uciekając wzrokiem. – Nie
prosiłam o twoją pomoc.
- Nie musisz prosić. Zawsze będę w pobliżu kiedy będziesz
mnie potrzebować.
O czym on mówi? Dlaczego z jego ust padają takie czułe
słowa? Nie chce żeby tak mówił.
- Przestań w końcu ze mnie żartować – uniosłam głos,
zerwałam się z łóżka i ruszyłam szybkim krokiem w stronę drzwi. Nawet nie
zauważyłam kiedy Hirose wstał i łapiąc mnie za rękę, przyciągnął do siebie.
Drugą ręką objął mnie, a dłoń położył na głowie.
- Nigdy nie przyszło mi to głowy. – czule wyszeptał mi do
ucha.
Poczułam krew napływającą do policzków, które natychmiast
przybrały czerwony kolor. Jego słowa wydawały się takie prawdziwe i szczere. Tylko
czy były takie naprawdę? Odruchowo odepchnęłam go. Uśmiechnął się jakby
spodziewał się właśnie takiej reakcji.
- Chyba powinniśmy już wracać.
Przytaknęłam i opuściliśmy gabinet.
Idąc w stronę sali czułam jego spojrzenie na swoich plecach.
Powietrze było, aż gęste od panującego napięcia.
- Dziękuję – mruknęłam dość cicho, ale byłam pewna, że to
usłyszał bo kiedy się ukradkiem obejrzałam na jego twarzy gościł uśmiech
sprawiający, że od razu zalała mnie fala rumieńców.
~~~
Zmartwieni oblepili mnie w chwili kiedy przekroczyłam próg sali. Było to trochę kłopotliwe, ale i tak uważam, że zachowali się uroczo. W końcu kto normalny tak przejmuje się osobą, która codziennie zmienia ich życie w istne piekło? W trosce o moje zdrowie wysłali mnie do domu, zapewniając, że będą trenować tak samo jakbym była tam z nimi. Więc poszłam prosto do domu, tak jak mi kazali. No może nie zupełnie, bo zahaczyłam jeszcze o supermarket w celu zakupienia paru produktów spożywczych. Przy wyjściu zauważyłam ogłoszenie w sprawie pracy. Skoro już tu jestem to mogę to sprawdzić.
~~~
Potrzebna była pomoc w sprzątaniu i wykładaniu towarów na półki. Praca obowiązywała w dni robocze i czasami weekendy, a za dużo kasy nie płacili. Zostawiłam swoje dane kontaktowe i wyszłam pożegnana słowami „skontaktujemy się z panią”.
Kiedy dotarłam do domu przygotowałam obiad i nakryłam do
stołu. Zwykle tego nie robię, ale dzisiaj ciocia wyjątkowo kończyła wcześniej i
pomyślałam, że chciałaby zjeść posiłek w towarzystwie.
- Już jestem! – usłyszałam z przedpokoju.
- *Okaeri – krzyknęłam. Akurat nakładałam jedzonko. –
Głodna?
- Jak wilk – ciotka teatralnie się oblizała.
~~~
- ** Gochisōsama deshita – wysapała opadając na oparcie krzesła i łapiąc się za napełniony brzuch. - No to opowiadaj co się dzisiaj działo.
Opowiedziałam jej o rozmowie w sprawie pracy, po czym
dowiedziałam się, że ciocia będzie musiała wyjechać na trzy tygodnie. Jej
przełożony wysyła ją na jakiegoś rodzaju, obowiązkowe szkolenie.
- Naprawdę przepraszam Yuki, ale nie miałam wyboru. Szef powiedział,
że zwolniło się akurat jedno miejsce i, ze to ja powinnam pojechać. Mnie też
nie jest to na rękę, że mam tylko tydzień na przygotowania, ale szkoda
przepuścić taką okazję.
- Spokojnie Natsumi. Poradzę sobie na pewno. Prędzej martwiłabym
się o siebie na twoim miejscu. – uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie dania
przyrządzonego przez nią w dniu mojego przyjazdu.
- Jeśli dobrze pamiętam, to niedługo będziesz miała
sprawdzian półroczny, prawda? – spytała zamyślona.
- Nooo gdzieś tak za miesiąc.
- No widzisz, będziesz miała święty spokój i cisze. A jak
wrócę to uczcimy twój wynik dobrze?
Zgodziłam się i zajęłam się sprzątaniem. Za pamięci
powtórzyłam sobie trochę do egzaminu i wyszłam się przewietrzyć.
***********
- Czy dobrze rozumiem? Pan chce tu pracować razem z tą dziewczyną, która była tu wcześniej, zawsze na tych samych zmianach i w te same dni, ale mam najpierw zatrudnić pana i po tygodniu panią Mizuno, zgadza się?
- Owszem. Będzie z tym jakiś problem?
- Hmmm… nie wiem czy coś takiego mi się opłaci. Ale z
drugiej strony, pańskie listy polecające Są baaaaardzo przekonujące. A tak
właściwie to czemu panu tak na tym zależy?
- Powiedzmy, że dzięki temu będę szczęśliwszy – odparłem.
- Hmmm.. no nie wiem… - zamyślił się tłusty kierownik
supermarketu.
- Jeżeli zrobi to panu różnicę, mogę pracować za najniższą
stawkę. – dodałem.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem – No dobrze myślę, że mogę zgodzić
się na taki układ, ale tylko dlatego, że wyglądacie na pracowitych ludzi –
odparła pulchna kulka, siedząca na głębokim fotelu za wielkim biurkiem.
- Dziękuję bardzo. Nie pożałuje pan.
- Mam taką nadzieję. Jeszcze raz, jak się pan nazywa?
- Hirose. Hirose Takashi.
***********
- Mizuno? – usłyszałam znajomy głos za sobą.
- To Mizuno! Co ty tu robisz? Przecież miałaś iść do domu, a
nie włóczyć się po cimku.
Obróciłam się i ujrzałam dobrze mi znaną grupkę młodzieńców.
Cała drużyna, z wyjątkiem Hirose, stała w świetle latarni bacznie mi się przyglądając.
- Co wy wszyscy tutaj robicie? – spytałam zaskoczona.
- Chcieliśmy sprawdzić czy wszystko u ciebie w porządku, ale
nie za bardzo wiemy gdzie mieszkasz… - tłumaczył Mishima.
- Ale wygląda na to, że nic ci nie jest – dodał z szerokim
uśmiechem Takagi.
- Wszystko okej. Przepraszam, ze musieliście się martwić.
Ale w jaki sposób chcieliście odnaleźć mój dom?
- Mieliśmy nadzieję, że nad nim będzie taki wieeelki
transparent „TUTAJ MIESZKA MIZUNO” albo „TEGO DOMU SZUKACIE”. – objaśniał,
żwawo gestykulując, jak zwykle radosny Kimura.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Po paru minutach Adachi dodał.
– No skoro na ciebie trafiliśmy to możesz nam pokazać. Tak na przyszłość.
CO?! Ale to za wcześnie. Chyba
jeszcze nie jestem gotowa na pierwszą wizytę. Jakby tu wybrnąć z tej sytuacji?
- Wiecie co? Ja już muszę iść, więc innym razem was
zaprowadzę, okej? No do zobaczenia. – powiedziałam w pośpiechu i ruszyłam przed
siebie.
Szłam szybkim krokiem i weszłam do najbliższego, otwartego sklepu. Wychyliłam
głowę, aby sprawdzić czy przypadkiem któryś mnie nie śledzi. Chyba powinnam
kiedyś wysłać toto lottka, bo oczywiście zgadłam. Cała szóstka zmierzała w moją stronę. Nawet śpioszek,
Yamada wydawał się jakby pobudzony tą całą sytuacją. Bez namysłu wybiegłam z
mojej kryjówki i skierowałam się w lewo. Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam
także biegnących szpiegów. Na skrzyżowaniu skręciłam w prawo i nagle poczułam
czyjąś dłoń na moich ustach i tali. Ta osoba wciągnęła mnie w ciemną, wąską alejkę,
mocno mnie trzymając. Nasze ciała przywarły do siebie. Był to wysoki, dobrze
zbudowany mężczyzna. Przez gwałtowność z jaka mnie wciągnął, z impetem uderzył
plecami o mur. Przerażona spojrzałam w górę, aby dowiedzieć się kto to był….
* Okaeri - było w pierwszym rozdziale więc nie będe już pisać że to znaczy"witaj w domu"
**
Gochisōsama
deshita - (jap. odpowiednik naszego"dziękuję za posiłek")
Mam nadzieję ze rozdział podobał się. Ponownie przepraszam, ale tym razem za to że taki krótki ;) Bardzo dziękuję za pozostawione komentarze ;) naprawde pomagają. Ostrzegam że teraz pisanie rozdziałów będzie mi dłużej zajmowało, taksze sorry :P Jeśli chcecie możecie w komentarzach pisać o kim chcielibyście więcej poczytać w następnych rozdziałach (jakby ktoś nie wiedział, to osoby nie zalogowane też mogą zostawiać komentarze ;) Oczywiście jeśli macie jakies propozycje odnośnie sytuacji z poszczególnymi postaciami to chętnie wysłucham waszych pomysłów :D
Do następnego razu,
Mizuno
Ojojojoj 5 rozdzialik, nie mogłam się go doczekać (tak jak każdego innego postu), takiego smaka mi narobiłaś :P Nasza Mizuno zaczeła się ruminić, jak słodko ^.^ Piękna akcja z Adachim. Szkoda że scena w gabinecie pielęgniarskim nie trwała dłużej, Hirose mógłby ją tam... no.. np. żucić na łóżko xP nie no żartowałam. Rozdzialik super, szkoda tylko, że krótki. Chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńHuhuh, widzę że sytuacja się rozkręca ;3. NA TO CZEKAŁAM <3. SPRĘŻAJ SIĘ MOJA DROGA Z NASTĘPNYM BO JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ :3
OdpowiedzUsuńNie za bardzo interesuję się takimi blogami, ale...
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie :3
Naprawdę. Mimo iż nie oglądałam Kuroko no Basket (muszę ścisnąć 4 liter i iść oglądać, ale mi się nie chce ;-;) to o ilę się nie mylę, wzięłaś stamtąd postacie, prawda? xD
Nashi Sherlock :3
Nie zostaje mi nic innego (bo co jak co, ale komentować nie umiem xD) jak wysłać choć trochę weny! :3
Hehe, akurat postacie sama stworzyłam :D ale jak się bliżej przyjrzeć, to niektóre cechy są podobne ;) Jeżeli chodzi o Kuroko no Basket to gorąco polecam bo jest naprawde dobrze zrobione i dobra fabuła też jest :D Pomijając fakt, że w paru momentach tak sie uśmiałam, że to jest magia :D Dziękuję bardzo :3 za komentarz, wenę i tak dalej :D a tak poza tym to masz dobre wyczucie czasu jeśli chodzi o wstawianie komentarza ;) 16:16 :3
Usuń29 year old Executive Secretary Taddeusz Goodoune, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Painting. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Prizm. kliknij, aby dowiedziec sie wiecej
OdpowiedzUsuń