środa, 9 października 2013

Rozdział 1

Pewnie nie spodziewaliście się tego tak szybko, ale tak, oto i on... KAWAŁEK pierwszego rozdziału.Kiedy zobaczyłam że mój blog miał aż 12 wejść postanowiłam wrzucić coś żeby osób odwiedzających było jeszcze więcej. :D No bo to strasznie fajne uczucie, kiedy się widzi że jednak ktoś to (może) przeczyta. A więc, bez przeciągania..... TADAM!

Dlaczego? Dlaczego zawsze musi się coś popsuć? Dlaczego Ci, których kochamy, muszą nas opuszczać? Dlaczego moje życie zawsze przepełnione jest bólem i cierpieniem? Tak nie powinno przecież być. Mówi się, że każdy kiedyś zazna szczęścia w życiu. W takim razie chyba jestem wadliwym egzemplarzem, bo mojemu towarzyszy tylko niepowodzenie. Cóż, ale nie można  się przecież załamywać. W końcu minęło dziesięć lat od śmierci mamy, a to że ojciec w końcu odejdzie, było do przewidzenia. Sama oczywiście dałabym sobie radę, ale nie jestem taką osobą jak, mój kochany tatuś i nie mogłabym zostawić  mojej cioci samej z problemami. Co prawda, dawno jej nie widziałam, bo rzadko przyjeżdżałam do Japonii, a jeżeli już to tylko kiedy ojciec miał interesy do załatwienia i nie było z kim mnie zostawić. Nie pamiętam żebyśmy kiedykolwiek odwiedzili naszą rodzinę bezinteresownie. W każdym razie, postanowiłam zamieszkać z ciocią w miejscowości obok Tokio, zostawić wszystkie wspomnienia za sobą i zacząć nowe życie.

###
- *Okaeri , Yuki- ciotka rzuciła mi się na szyję z bananem na twarzy (chodzi o uśmiech :P)
- ** Tadaima, miło cię widzieć ciociu.
- Jak minęła podróż? Przebyłaś długą drogę jadąc tu aż z Ameryki. Musisz być strasznie zmęczona.  Może przygotuje ci kąpiel albo coś do jedzenia?
- Nie rób sobie kłopotu. Dam sobie radę. Przecież sama mogę sobie coś ugotować. Chyba im szybciej się zadomowię, tym lepiej, prawda?
-Oczywiście, ale… Ja tak bardzo chciałam cię powitać jak najlepiej i coś przyrządzić!- wykrzyczała, zanosząc się płaczem.
W tym momencie zrobiło mi się jej jakoś żal. Naprawdę ie chciałam, żeby osoba z którą będę mieszkać, na czas bliżej nie określony płakała lub była smutna.
- No już dobrze… Ciociu, czy mogłabyś mi coś ugotować? – wyrecytowałam.
- Na..Naprawdę… tego chcesz? – zapytał promieniejąc.
- Oczywiście. Nie mogę się doczekać. – odparłam z uśmiechem
Nie był udawany. Od razu się lepiej poczułam kiedy zobaczyłam jej rozpromienioną twarz. Nie ukrywam, że nie lubię sprawiać kłopotu innym ludziom, ale nie mogłam jej odmówić.
- no dobrze. Ty się idź wykąp i przebierz, a ja przygotuję ucztę. Ha i jeszcze jedno. Nie nazywaj mnie „ciocią”. To mnie strasznie postarza. Mów do mnie Natsumi. ***Nee~ - puściła oczko, z wielkim trudem, starając się nie zamknąć drugiej powieki.
- Dobrze, dobrze. Więc gdzie jest mój pokój, ciociu…?
- Natsumi!! Masz mówić Natsumi!
- Przepraszam, przepraszam. Mój błąd. – przyznałam – Nie gniewaj się już Natsumiii….. – zrobiłam najlepszą minę smutnego szczeniaczka, jaką potrafiłam, w nadziei, że tak ją udobrucham.
- Oh, Yuki. Jesteś taka słodziutka. Zupełnie jak twoja mama. Ona tez była taka urocza. – wypiszczała przyciskając mnie do swojego ciała.
- ….Zaraz się uduszę….Nie ściskaj…..mnie ….tak mocno..
- Oj przepraszam, nie chcący. Nie mogłam się powstrzymać. Dobra, to ja idę robić swoje i tobie też radzę.
- **** Hai, hai. – przytaknęłam i zaniosłam torby do pokoju, który w końcu sama znalazłam.
###
Ciotka jest bardzo energiczną, zachowywującą się jak nastolatka, kobietą. Przynajmniej taką ją zapamiętałam. Trzeba też dodać, że kompletnie nie umie gotować, o czym dowiedziałam się nieco za późno. Nie wiem jakim cudem ona nadal żyje, skoro mieszka sama. Tak więc, z całą pewnością, gotowanie spadnie na moją głowę. Ciocia pracuje w szpitalu jako pielęgniarka, więc często nie ma jej w domu. Na pewno musiało jej być samej ciężko, codziennie wracając do pustego mieszkania. Ale teraz się wszystko zmieni.
###

*Okaeri - (jap. witaj w domu)
**Tadaima - (jap. jestem w domu/ wróciłam)
***Nee~ (jap. takie przedłużane "dobrzeee?")
****Hai, hai - (jap. tak, tak/ dobrze, dobrze)

Na koniec chciałam powiedzieć, że nie mam jeszcze pomysłu na tytuł, bo  piszę to opowiadanie na żywioł. Nawet ja nie wiem jak się skończy. Więc, jeśli ktoś będzie miał pomysł na tytuł to byłabym wdzięczna. A i mam nadzieję że to cuś co napisałam w miarę zachęciło do czytania dalej. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie to jutro dodam resztę, więc wyczekujcie tego ;)
Bye, bye
Mizuno

1 komentarz:

  1. Dodaj lepiej już następne rozdziały (najlepiej 4) ~*.*~ chce więcej :P

    OdpowiedzUsuń