wtorek, 15 października 2013

Rozdział 4


Muszę przyznać że nawet ciepło jest, jak na tak wczesną godzinę. Poszłam do szatni, przebrałam się w krótkie spodenki, bluzkę na ramiączka i czarną bluzę zapinaną na ekspres.
###
- Cieszę się, że wszyscy dotarli cali i zdrowi. Zaczniemy od rozciągania i pompek. Myślę, że 5o wystarczy na rozgrzewkę.
- Ile? – oburzył się Takagi – Na rozgrzewkę? Co to ma do chuja wafla znaczyć?
- Przecież mówiłam, że nie będzie łatwo – odpowiedziałam robiąc niewinną minę.
Chłopcy, nie zbyt zadowoleni  z porannego wysiłku, głośno wyrażali co o tym sądzą. Ale polecenia wykonali.
###
- Okej. To teraz wyjdziemy na dwór i zmierzę wam (^.^) czas w jakim przebiegniecie 4 okrążenia na bieżni.
- 4 okrążenia? Przecież jedno ma 400m! A ty od rana zmuszasz nas do 1600m?!
- Ale ty dobry z matmy jesteś. No dobra to niech już będą 3. Ten kto skończy niech już idzie na lekcje.
Wszystkie wyniki zapisałam w notatniku (śmierci :P nie no żartuję, dop. Autor), aby później móc dobrać odpowiedni program treningowy dla każdego z nich.
Ich czasy wyglądały mniej więcej tak:

Kimura                2min 29s
Mishima               2min 42s     (bo obiecałam mu paczkę żelek :D)
Yamada               3min 19s      ( motywacją były groźby pod postacią pompek)
Izumi                    2min 58s
Takagi                  2min 46s
Adachi                  2min 50s

Adachi przybiegł z rumieńcami na policzkach.
- Zmęczony? – spytałam z uśmiechem, odpinając bluzę. ^^
0 Noo. Ale nie mów mi, że my tak codziennie będziemy – wysapał.
-Owszem – uśmiechnęłam się złowieszczo – A ja z wami. – spojrzał na mnie zaskoczony – No przecież nie mogę wymagać od was czegoś, czego sama nie robię – odpowiedziałam wiążąc włosy w kucyk. – Możesz już iść – rzuciłam przez ramię, rozpoczynając bieg. Po chwili znalazł się tuż obok mnie. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie mogę pozwolić żebyś biegała sama. – odpowiedział z uśmiechem. Zwolniłam tępo, tak żeby nie męczył się już tak bardzo.
- Kiedyś ci to wynagrodzę – odparłam.
- Miałem nadzieję, że to powiesz - zawadiacki uśmieszek wystąpił na jego twarzy, wypowiadając te słowa.
Przez chwilkę, przestraszyłam się, że mówi na serio. Ale co takiego mógłby wymyślić, co byłoby niepokojące?
***********************
Ciekawe dlaczego drzwi od Sali sportowej są otwarte na oścież. Nikt nie powinien być jeszcze w szkole. Fakt, nie powinienem tak mówić, bo przecież też tu jestem. W nocy nie mogłem zasnąć i w końcu tak wyszło, że w ogóle nie spałem. Czas mi się strasznie dłużył i troszkę za wcześnie wyszedłem z domu. Nie myślałem, że ktoś tu będzie oprócz mnie.
Z czasem jak zbliżałem się do Sali sportowej, usłyszałem głosy dochodzące z boiska, znajdującego się za nią. Poszedłem zobaczyć, kto jest takim rannym ptaszkiem i ujrzałem… ją. Dziewczyna o srebrnych oczach i jakiś chłopak, biegli ramie w ramie po bieżni. Oparłem się o ścianę Sali, koło której stałem. Skończyli bieg i poszli w stronę ławki, aby wziąć ręczniki i wodę. Oboje szeroko się uśmiechali, panowała istna sielanka. Nagle dziewczyna mnie zauważyła i jej uśmiech znikł. Chłopak powiódł za jej wzrokiem.
- Hej Hirose! – zawołał machając ręką.
Czy ja go znam? Gdzieś już chyba widziałem tą twarz. Po chwili namysłu, ustaliłem, że chodzi ze mną do klasy. Tak właśnie mi się wydawało, że skądś go kojarzę. (Jaki Sherlok, dop. Autor)
- Chodź, chciałbym ci kogoś przedstawić! – dalej się wydzierał.
Mina dziewczyny się nie zmieniła, ale wyczuwałem bijącą od niej nutkę niechęci. Nie wiem, dlaczego, ale moje ciało podświadomie ruszyło w ich stronę. Zatrzymałem się i przyjrzałem dwójce.
- Zastanawiałem się kto zostawił otwarte drzwi od Sali, więc chciałem sprawdzić. Przepraszam, że was podglądałem, ale to po prostu było takie.. interesujące. – ostatnie słowo specjalnie skierowałem w stronę dziewczyny, by sprawdzić jaką otrzymam reakcję. Nawet nie drgnęła.
- Naprawdę? HA ha przepraszam za kłopot. A właśnie, to jest Mizuno Yuki, dopiero przyjechała z USA. A to jest Hirose Takashi, mój kolega z klasy.
- Miło mi cię poznać – powiedziałem.
- Wzajemnie – odpowiedziała niewzruszonym, aczkolwiek melodyjnym głosem.
- Więc co tutaj robicie tak wcześnie? – kontynuowałem przesłuchanie.
- Mizuno przeprowadzała nasz trening. Od wczoraj jest menedżerką drużyny koszykarskiej. Muszę przyznać, że daje nie zły wycisk, ale jej towarzystwo wszystko rekompensuje.
- Menedżerką mówisz? To może ja też wstąpię do drużyny? – Oboje wytrzeszczyli oczy.
- Co? Naprawdę Hirose? Byłoby ekstra. Widzisz Mizuno, on jest najlepszym uczniem w całej szkole i jest niesamowity w każdym sporcie.
- Nie no bez przesady.. od razu najlepszy – odpowiedziałem lekko się uśmiechając. – Szczerze mówiąc, jeszcze nie próbowałem swoich sił w koszykówce. Ale jestem skłonny przejść jakąkolwiek próbę, żeby się dostać.
- Nigdy nie grałeś w kosza, a mimo to chcesz wstąpić do drużyny! Nie rozumiesz, że to nie jest coś z czego możesz sobie żartować i jednego dnia chodzić na treningi, a drugiego nie? Nie potrzebuję takich osób w składzie! – spojrzała na mnie z niechęcią. Sama myśl o tym, że miałaby ze mną pracować przyprawiała ją o dreszcze. Ha, to trochę boli, ale rozumiem jej stanowisko.
************************
Za kogo on się uważa? Czy on myśli, że w tym chodzi tylko o zabawę i wystarczy, że na obecną chwilę, chce mu się grać? Naprawdę jest takim idiotom?
- Skąd możesz wiedzieć, że mnie nie chcesz? – zapytał dwuznacznie, ze złośliwym uśmieszkiem – Czyż nie powinno się najpierw kogoś wypróbować, zanim mu odmówisz? – zbliżył się do mnie i chwycił palcami kosmyk włosów, wystający z kitki, który leżał na ramieniu – Ja szybko nie odpuszczę – dodał patrząc mi w oczy. Próbował odgarnąć owy kosmyk za ucho, ale strzepnęłam jego rękę z hardą miną. Kiedy Adachi przyglądał się tej scenie, oczy prawie wyleciały mu z orbit. Chwilę temu było mu tak  gorąco, że miał ochotę rozebrać się do naga (szkoda, że mu przeszkodzono :/), a teraz zamarzał od chłodu bijącego od Mizuno. Hirose wsunął odtrąconą rękę do kieszeni.
- Więc kiedy będzie mój sprawdzian – i znowu ten uśmiech niedobrego chochlika.
Mizuno lekko zmrużyła oczy i spojrzała na zegarek. Do rozpoczęcia lekcji zostało 1,5 godziny.
- Teraz. Gotowy? – spytałam gwałtownie.
Chłopak lekko się zdziwił. Widząc to dziewczyna uśmiechnęła się łagodnie – No chyba, że nie dasz teraz rady.
- Co mam zrobić?
- Mecz. Jeden na jednego. Przez 25 min.
- Zgoda. Zaczynajmy. – powiedział zdejmując marynarkę i krawat. Podwinął rękawy koszuli i ruszył w stronę boiska.
- Mizuno, ja wiem, że on jeszcze nie grał w kosza, ale jest naprawdę dobry w sportach. A ja, szczerze mówiąc, trochę zmęczony. Nie wiem czy dam mu radę – wyznał Adachi, nerwowo chichocząc.
- To nie dobrze. No trudno, zostanę przy moim pierwotnym założeniu, że to jednak ja z nim zagram – uśmiechnęłam się do niego pobłażliwie.
- Co?! Jak to, ty będziesz z nim grać? Przecież jesteś od niego o głowę niższa, a poza tym jesteś też… dziewczyną. – wypowiadając ostatnie słowo zarumienił się i zaczął pocierać kark ręką. Hirose także stał lekko zaskoczony. Myślał, że będzie konkurował z kolegą z klasy, a tu taka niespodzianka.
- Będzie zabawnie – mruknął do siebie na tyle cicho by pozostała dwójka go nie usłyszała.
- Spokojnie Adachi. Chyba nie sądzisz, że w koszykówce chodzi tylko o wzrost. – odpowiedziałam z uśmiechem klepiąc go po ramieniu – Jak chcesz to możesz już wracać – dodałam i poszłam w stronę mojego przeciwnika. Ustawiłam stoper w zegarku i rzuciłam do niego piłkę.
- Znasz chociaż zasady? – spytałam pochylając się do przodu, przygotowana na atak chłopaka.
- Ależ oczywiście przyszła pani trener – odpowiedział odrzucając piłkę – Panie przodem.
- Jak wolisz – szybkim ruchem ominęłam go, aby następnie wycelować do kosza. W ten sposób zdobyłam pierwsze 2 punkty. Spojrzałam na chłopaka, który stał za mną z rękoma opartymi o boki.
Wyraz jego twarzy był strasznie dziwny. Można było dopatrzeć się szacunku dla umiejętności dziewczyny, w spojrzeniu przystojnego blondyna.
Nadeszła kolej Hirose. Zaczął powoli kozłować i powoli zbliżać się do kosza, co skutecznie utrudniała mu Mizuno. Kiedy zatrzymał się naprzeciwko niej, patrzył jej głęboko w oczy, próbując ją zdekoncentrować. Ona odwzajemniała spojrzenie. To bardziej przypominało walkę o to kto pierwszy odwróci wzrok, a nie mecz koszykówki. Nagle spostrzegła jakiś błysk w jego błękitnych, ślipiach i zorientowała się, że chłopak właśnie, zgrabnie ją ominął i zamierza zrobić wsad. Lekko zaskoczona dziewczyna ruszyła, żeby mu przeszkodzić, ale było już za późno.
- Myślałam, że nie umiesz grać – powiedziałam z wyrzutem.
- Ja tylko mówiłem, że nigdy nie grałem, a nie, że nie umiem – uśmiechnął się zawadiacko.
Tak przeminął im cały mecz. Obydwoje, nawzajem odbierali sobie piłki i przeszkadzali w zagraniach. Decydującym rzutem za trzy, Hirose zdobył przewagę jednego punktu.
- Żądam dogrywki – powiedziałam kiedy stoper dał o sobie znać – Muszę przyznać, że bardzo dobrze grasz jak na początkującego. – dodałam zakładając ręcznik na kark.
Mówiłam szczerze. Dawno się już tak nie zmęczyłam i przede wszystkim, dobrze bawiłam, grając w kosza.
- Dzięki, ty też świetnie grasz, jak na dziewczynę. Lepiej niż nie jeden chłopak z drużyny. – uśmiechnął się przyjaźnie.
W drodze do Sali gimnastycznej, wyprzedziłam go i rzuciłam przez ramię – Przyjdź dzisiaj na trening po lekcjach.


Jakie wydarzenia czekają na Mizuno w najbliższej przyszłości?Czy pojedynek z Hirose zmienił jej nastawienie do niego?Tego dowiecie się już niebawem :D

I jak podobało się? Sorki, że taki krótki, ale tak jakoś wyszło :P Napiszcie czego chcecie więcej w następnych rozdziałach. Więcej romansu? Więcej sportu? Więcej na temat poszczególnych członkach drużyny? Więcej moich suuuper komentarzy? A może więcej romansu? ^^  Propozycje zostawiajcie w postaci komentarzów :D

Mizuno :3

1 komentarz:

  1. Hłe hłe hłe... Nareszcie 4 rozdzialik, tak długo na niego czekałam ( raptem tydzień xd) rozdział super. Widze, że Mizuno już pokazuje pazurki, Hirose bedzie musiał się troche namęczyć, by przypaść jej do gustu xd a twoje dopiski od autora powalające :P Chce już 5 rozdzialik, życze weeeeeny <3

    OdpowiedzUsuń