Muszę przyznać że nawet ciepło jest, jak na tak wczesną
godzinę. Poszłam do szatni, przebrałam się w krótkie spodenki, bluzkę na
ramiączka i czarną bluzę zapinaną na ekspres.
###
- Cieszę się, że wszyscy dotarli cali i zdrowi. Zaczniemy od
rozciągania i pompek. Myślę, że 5o wystarczy na rozgrzewkę.
- Ile? – oburzył się Takagi – Na rozgrzewkę? Co to ma do
chuja wafla znaczyć?
Chłopcy, nie zbyt zadowoleni z porannego wysiłku, głośno wyrażali co o tym
sądzą. Ale polecenia wykonali.
###
- Okej. To teraz wyjdziemy na dwór i zmierzę wam (^.^) czas
w jakim przebiegniecie 4 okrążenia na bieżni.
- 4 okrążenia? Przecież jedno ma 400m! A ty od rana zmuszasz
nas do 1600m?!
- Ale ty dobry z matmy jesteś. No dobra to niech już będą 3.
Ten kto skończy niech już idzie na lekcje.
Wszystkie wyniki zapisałam w notatniku (śmierci :P nie no
żartuję, dop. Autor), aby później móc dobrać odpowiedni program treningowy dla
każdego z nich.
Ich czasy wyglądały mniej więcej tak:
Kimura
2min 29s
Mishima 2min 42s (bo obiecałam mu
paczkę żelek :D)
Yamada 3min 19s ( motywacją były
groźby pod postacią pompek)
Izumi 2min 58s
Takagi
2min 46s
Adachi
2min 50s
Adachi przybiegł z rumieńcami na policzkach.
- Zmęczony? – spytałam z uśmiechem, odpinając bluzę. ^^
0 Noo. Ale nie mów mi, że my tak codziennie będziemy –
wysapał.
-Owszem – uśmiechnęłam się złowieszczo – A ja z wami. –
spojrzał na mnie zaskoczony – No przecież nie mogę wymagać od was czegoś, czego
sama nie robię – odpowiedziałam wiążąc włosy w kucyk. – Możesz już iść –
rzuciłam przez ramię, rozpoczynając bieg. Po chwili znalazł się tuż obok mnie.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie mogę pozwolić żebyś biegała sama. – odpowiedział z
uśmiechem. Zwolniłam tępo, tak żeby nie męczył się już tak bardzo.
- Kiedyś ci to wynagrodzę – odparłam.
- Miałem nadzieję, że to powiesz - zawadiacki uśmieszek
wystąpił na jego twarzy, wypowiadając te słowa.
Przez chwilkę, przestraszyłam się, że mówi na serio. Ale co
takiego mógłby wymyślić, co byłoby niepokojące?
***********************
Ciekawe dlaczego drzwi od Sali sportowej są otwarte na
oścież. Nikt nie powinien być jeszcze w szkole. Fakt, nie powinienem tak mówić,
bo przecież też tu jestem. W nocy nie mogłem zasnąć i w końcu tak wyszło, że w
ogóle nie spałem. Czas mi się strasznie dłużył i troszkę za wcześnie wyszedłem
z domu. Nie myślałem, że ktoś tu będzie oprócz mnie.
Z czasem jak zbliżałem się do Sali sportowej, usłyszałem
głosy dochodzące z boiska, znajdującego się za nią. Poszedłem zobaczyć, kto
jest takim rannym ptaszkiem i ujrzałem… ją. Dziewczyna o srebrnych oczach i jakiś
chłopak, biegli ramie w ramie po bieżni. Oparłem się o ścianę Sali, koło której
stałem. Skończyli bieg i poszli w stronę ławki, aby wziąć ręczniki i wodę.
Oboje szeroko się uśmiechali, panowała istna sielanka. Nagle dziewczyna mnie
zauważyła i jej uśmiech znikł. Chłopak powiódł za jej wzrokiem.
- Hej Hirose! – zawołał machając ręką.
Czy ja go znam? Gdzieś już chyba widziałem tą twarz. Po
chwili namysłu, ustaliłem, że chodzi ze mną do klasy. Tak właśnie mi się
wydawało, że skądś go kojarzę. (Jaki Sherlok, dop. Autor)
- Chodź, chciałbym ci kogoś przedstawić! – dalej się
wydzierał.
Mina dziewczyny się nie zmieniła, ale wyczuwałem bijącą od
niej nutkę niechęci. Nie wiem, dlaczego, ale moje ciało podświadomie ruszyło w
ich stronę. Zatrzymałem się i przyjrzałem dwójce.
- Zastanawiałem się kto zostawił otwarte drzwi od Sali, więc
chciałem sprawdzić. Przepraszam, że was podglądałem, ale to po prostu było
takie.. interesujące. – ostatnie słowo specjalnie skierowałem w stronę
dziewczyny, by sprawdzić jaką otrzymam reakcję. Nawet nie drgnęła.
- Naprawdę? HA ha przepraszam za kłopot. A właśnie, to jest
Mizuno Yuki, dopiero przyjechała z USA. A to jest Hirose Takashi, mój kolega z
klasy.
- Miło mi cię poznać – powiedziałem.
- Wzajemnie – odpowiedziała niewzruszonym, aczkolwiek
melodyjnym głosem.
- Więc co tutaj robicie tak wcześnie? – kontynuowałem
przesłuchanie.
- Mizuno przeprowadzała nasz trening. Od wczoraj jest
menedżerką drużyny koszykarskiej. Muszę przyznać, że daje nie zły wycisk, ale
jej towarzystwo wszystko rekompensuje.
- Menedżerką mówisz? To może ja też wstąpię do drużyny? –
Oboje wytrzeszczyli oczy.
- Co? Naprawdę Hirose? Byłoby ekstra. Widzisz Mizuno, on
jest najlepszym uczniem w całej szkole i jest niesamowity w każdym sporcie.
- Nie no bez przesady.. od razu najlepszy – odpowiedziałem
lekko się uśmiechając. – Szczerze mówiąc, jeszcze nie próbowałem swoich sił w koszykówce.
Ale jestem skłonny przejść jakąkolwiek próbę, żeby się dostać.
- Nigdy nie grałeś w kosza, a mimo to chcesz wstąpić do
drużyny! Nie rozumiesz, że to nie jest coś z czego możesz sobie żartować i
jednego dnia chodzić na treningi, a drugiego nie? Nie potrzebuję takich osób w
składzie! – spojrzała na mnie z niechęcią. Sama myśl o tym, że miałaby ze mną
pracować przyprawiała ją o dreszcze. Ha, to trochę boli, ale rozumiem jej
stanowisko.
************************
Za kogo on się uważa? Czy on myśli, że w tym chodzi tylko o
zabawę i wystarczy, że na obecną chwilę, chce mu się grać? Naprawdę jest takim
idiotom?
- Skąd możesz wiedzieć, że mnie nie chcesz? – zapytał dwuznacznie,
ze złośliwym uśmieszkiem – Czyż nie powinno się najpierw kogoś wypróbować,
zanim mu odmówisz? – zbliżył się do mnie i chwycił palcami kosmyk włosów,
wystający z kitki, który leżał na ramieniu – Ja szybko nie odpuszczę – dodał
patrząc mi w oczy. Próbował odgarnąć owy kosmyk za ucho, ale strzepnęłam jego
rękę z hardą miną. Kiedy Adachi przyglądał się tej scenie, oczy prawie wyleciały
mu z orbit. Chwilę temu było mu tak gorąco,
że miał ochotę rozebrać się do naga (szkoda, że mu przeszkodzono :/), a teraz
zamarzał od chłodu bijącego od Mizuno. Hirose wsunął odtrąconą rękę do
kieszeni.
- Więc kiedy będzie mój sprawdzian – i znowu ten uśmiech
niedobrego chochlika.
Mizuno lekko zmrużyła oczy i spojrzała na zegarek. Do
rozpoczęcia lekcji zostało 1,5 godziny.
- Teraz. Gotowy? – spytałam gwałtownie.
Chłopak lekko się zdziwił. Widząc to dziewczyna uśmiechnęła
się łagodnie – No chyba, że nie dasz teraz rady.
- Co mam zrobić?
- Mecz. Jeden na jednego. Przez 25 min.
- Zgoda. Zaczynajmy. – powiedział zdejmując marynarkę i
krawat. Podwinął rękawy koszuli i ruszył w stronę boiska.
- Mizuno, ja wiem, że on jeszcze nie grał w kosza, ale jest
naprawdę dobry w sportach. A ja, szczerze mówiąc, trochę zmęczony. Nie wiem czy
dam mu radę – wyznał Adachi, nerwowo chichocząc.
- To nie dobrze. No trudno, zostanę przy moim pierwotnym
założeniu, że to jednak ja z nim zagram – uśmiechnęłam się do niego
pobłażliwie.
- Co?! Jak to, ty będziesz z nim grać? Przecież jesteś od
niego o głowę niższa, a poza tym jesteś też… dziewczyną. – wypowiadając ostatnie
słowo zarumienił się i zaczął pocierać kark ręką. Hirose także stał lekko
zaskoczony. Myślał, że będzie konkurował z kolegą z klasy, a tu taka
niespodzianka.
- Będzie zabawnie – mruknął do siebie na tyle cicho by
pozostała dwójka go nie usłyszała.
- Spokojnie Adachi. Chyba nie sądzisz, że w koszykówce
chodzi tylko o wzrost. – odpowiedziałam z uśmiechem klepiąc go po ramieniu –
Jak chcesz to możesz już wracać – dodałam i poszłam w stronę mojego
przeciwnika. Ustawiłam stoper w zegarku i rzuciłam do niego piłkę.
- Znasz chociaż zasady? – spytałam pochylając się do przodu,
przygotowana na atak chłopaka.
- Ależ oczywiście przyszła pani trener – odpowiedział odrzucając
piłkę – Panie przodem.
- Jak wolisz – szybkim ruchem ominęłam go, aby następnie
wycelować do kosza. W ten sposób zdobyłam pierwsze 2 punkty. Spojrzałam na
chłopaka, który stał za mną z rękoma opartymi o boki.
Wyraz jego twarzy był strasznie dziwny. Można było dopatrzeć
się szacunku dla umiejętności dziewczyny, w spojrzeniu przystojnego blondyna.
Nadeszła kolej Hirose. Zaczął powoli kozłować i powoli
zbliżać się do kosza, co skutecznie utrudniała mu Mizuno. Kiedy zatrzymał się
naprzeciwko niej, patrzył jej głęboko w oczy, próbując ją zdekoncentrować. Ona
odwzajemniała spojrzenie. To bardziej przypominało walkę o to kto pierwszy
odwróci wzrok, a nie mecz koszykówki. Nagle spostrzegła jakiś błysk w jego błękitnych,
ślipiach i zorientowała się, że chłopak właśnie, zgrabnie ją ominął i zamierza
zrobić wsad. Lekko zaskoczona dziewczyna ruszyła, żeby mu przeszkodzić, ale
było już za późno.
- Myślałam, że nie umiesz grać – powiedziałam z wyrzutem.
- Ja tylko mówiłem, że nigdy nie grałem, a nie, że nie umiem
– uśmiechnął się zawadiacko.
Tak przeminął im cały mecz. Obydwoje, nawzajem odbierali
sobie piłki i przeszkadzali w zagraniach. Decydującym rzutem za trzy, Hirose
zdobył przewagę jednego punktu.
- Żądam dogrywki – powiedziałam kiedy stoper dał o sobie
znać – Muszę przyznać, że bardzo dobrze grasz jak na początkującego. – dodałam zakładając
ręcznik na kark.
Mówiłam szczerze. Dawno się już tak nie zmęczyłam i przede
wszystkim, dobrze bawiłam, grając w kosza.
- Dzięki, ty też świetnie grasz, jak na dziewczynę. Lepiej
niż nie jeden chłopak z drużyny. – uśmiechnął się przyjaźnie.
W drodze do Sali gimnastycznej, wyprzedziłam go i rzuciłam przez ramię – Przyjdź dzisiaj na trening po lekcjach.
Jakie wydarzenia czekają na Mizuno w najbliższej przyszłości?Czy pojedynek z Hirose zmienił jej nastawienie do niego?Tego dowiecie się już niebawem :D
I jak podobało się? Sorki, że taki krótki, ale tak jakoś wyszło :P Napiszcie czego chcecie więcej w następnych rozdziałach. Więcej romansu? Więcej sportu? Więcej na temat poszczególnych członkach drużyny? Więcej moich suuuper komentarzy? A może więcej romansu? ^^ Propozycje zostawiajcie w postaci komentarzów :D
Mizuno :3
Hłe hłe hłe... Nareszcie 4 rozdzialik, tak długo na niego czekałam ( raptem tydzień xd) rozdział super. Widze, że Mizuno już pokazuje pazurki, Hirose bedzie musiał się troche namęczyć, by przypaść jej do gustu xd a twoje dopiski od autora powalające :P Chce już 5 rozdzialik, życze weeeeeny <3
OdpowiedzUsuń